Obserwatorzy
czwartek, 26 stycznia 2012
Czas czekania...
Dziewczyny moje kochane...dziękuję za maile i pytania, co ze mną...Jesteście kochane, bo pamiętacie i się martwicie. Przepraszam, że zniknęłam. Nie pisałam, nie odzywałam się prawie cały styczeń. Napiszę tylko ogólnie, właśnie tutaj, że niedługo wrócę. Muszę tylko nabrać sił i wiary. Czas mi się zatrzymał, tak zwyczajnie w miejscu stanął. A ja zapomniałam, że wszystko dookoła żyje. Mam teraz czas czekania...na wyniki badań, na to, co dalej będzie i jak będzie. Moja ukochana Mama walczy z rakiem już czwarty rok i znów wszyscy rozpoczynamy kolejny raz batalię. I musimy wygrać. Proszę Was tylko bardzo, tak z całego serca o modlitwę. I dziękuję Wam, że jesteście... Do zobaczenia wkrótce.
piątek, 6 stycznia 2012
Tarte aux pommes czyli kruche ciasto z jabłkami
Kocham jabłka i nic na to nie poradzę;-) Lubię jabłka surowe, ale uwielbiam różnego rodzaju szarlotki, jabłeczniki, musy, konfitury, desery z udziałem jabłek, tarty... O tak, tarty kocham. Ten, kto mnie choć troszkę zna wie, że kocham też kuchnię francuską. Ciągle szukam i próbuję przepisy kuchni francuskiej. Przyrządzam je zarówno w sposób tradycyjny, jak i na moim "cudaku" - Thermomixie. Szperałam w moim ogromniastym i ciężkim segregatorze z przepisami na Thermomix i znalazłam taką właśnie tartę.
Piekłam ją dwa razy, ale muszę przyznać, że została ona nemerem jeden na liście szybkich i pysznych deserów. Raz upiekłam na ostatnią imprezę.Każdy z naszych przyjaciół przynosi zawsze jakieś pyszności. Są dania główne, przystawki, desery, różne ciacha. Ja upiekłam między innymi właśnie to ciasto i co jakiś czas słyszałam tylko od ludzi...." Hej, kto upiekł to ciasto z jabłkami?" A ja na to: "A co?" Ludzie: "Boskie!", a ja na to: " Jak boskie, to znaczy, że ja upiekłam!". Fajnie patrzeć, jak komuś smakuje tak samo, jak mnie, a może bardziej:-)
Pożyczyłam komuś okrągłą blaszkę do tart i chyba zapomniałam na niej napisać: "Wróć do mnie", bo nie wróciła. Skleroza robi też swoje, bo nie pamiętam, komu ją pożyczyłam. Jestem jednak pewna, że tarta jest równie pyszna okrągła, jak i prostokątna;-)
Najchętniej wyskubałabym te jabłka, które sa oprószone cynamonem, ale nie będę taka paskuda;-)
Podaję przepis na tartę. Ja robiłam w Thermomixie, ale można oczywiście tradycyjnie...stolnica, nóż i heja! Sama przyjemność:-)
Oto przepis:
Tarte aux pommes czyli kruche ciasto z jabłkami
Składniki:
ciasto:
200 g mąki
100 g masła (twardego, w kawałkach)
szczypta soli
1 łyżeczka cukru waniliowego
2/3 MT wody czyli 75 ml
jabłka:
5-6 jabłek
100 g cukru pudru (ja dałam mniej, bo miałam słodkie jabłka)
30 g masła
cynamon
Przyrządzanie:
Rozgrzać piekarnik do 200 ºC. Do naczynia miksującego włożyć wszystkie składniki na ciasto i miksować - czas 1 min, obr. poz. Interwał. Formę nasmarowac masłem i posypać mąką. Ciasto wyjąć z Thermomixa, podsypać mąką. Wylepić formę, na brzegach zostawiając "balkonik". Jabłka umyć, obrać i pokroić w plasterki. Rozrzucić na cieście, posypać cukrem pudrem i masłem pokrojonym w kawałeczki. Piec około 35 minut.
Smacznego:-)
Jutro znów będzie tarta, bo mam akurat 6 jabłek:-) Zapraszam ok. 11.00 na ciacho i pyszną kawę:-)
niedziela, 1 stycznia 2012
Ciasteczka lawendowe czyli najpyszniejsze ciastka w świecie...
Zobaczyłam je na początku grudnia na blogu Marty, która z kolei znalazła przepis u Ani i od tamtej pory chodziły mi po głowie niemal codziennie. Mam tyle lawendy, że grzechem byłoby ich nie upiec. Marta pisała, że pyszne, ale to, czego doświadczyłam podczas robienia i pieczenia tych ciasteczek, przeszło najśmielsze oczekiwania.
Robi się je tak łatwo i szybko, że mogłabym je robić codziennie. Tym bardziej, ze w moim przypadku wrzucam po kolei wszystkie składniki do Thermomixa, jak leci z listy, nastawiam czas 2 min. na pozycję Interwał czyli program do wyrabiania ciast i gotowe. Dosłownie wrzuciłam wszystko i w 2 minutki miałam idealnie wyrobione ciasto. Podzieliłam na 2 części, z których zrobiłam wałki, owinęłam w folię aluminiową, wstawiłam na 2 godz. do lodówki. Po tym czasie wyjęłam wałeczki, pokroiłam w plasterki, które trafiły do piekarnika o temperaturze 170ºC na 14 min. Tak, jak pisała Marta, należy zostawić między ciastkami odstępy, bo rosną troszkę.
Zapach, który rozchodzi sie w domu podczas pieczenia ciastek jest niesamowity. Poezja, której nawet przekazać nie potrafię. Smak ciastek natomiast to istny raj dla podniebienia i duszy. Są tak kruchutkie, maślane i lekko lawendowo aromatyczne,że znikają szybko. Zdecydowanie za szybko. Wyglądają bardzo ładnie i każdy zastanawia się, cóż to za śliczne niebieskie kropki przysiadły na ciastkach.
Upiekłam je wczoraj na Sylwestra. Jedna część powędrowała na imprezę, a drugą w puszce zawiozłam przed imprezą mężowi do pracy, bo miał właśnie w Sylwestra służbę. Wynagrodziłam mu tym samym to, że on w pracy, a ja z dziećmi na "babski" Sylwester idę.
Te niepozorne ciasteczka to strzał w dziesiątkę. Przepis jest od wczoraj moim faworytem w zeszycie moich zapisków kulinarnych. Polecam szczerze:-)
Składniki:
210 g masła (w pokojowej temp.)
3/4 szklanki cukru pudru
1 żółtko
szczypta soli
1 łyżka (płaska) suszonych kwiatów lawendy (lub 2 łyżki świeżych)
otarta skórka z cytryny lub 1 łyżka soku z cytryny
1,5 szklanki mąki
3 łyżki mąki ziemniaczanej
Smacznego:-)
Mam zamiar upiec sporo tych ciasteczek, zamknąć w puszce i podkradać codziennie;-) Kiedy otwiera się taką puszkę, zapach, który się unosi powoduje uśmiech, euforię i takie miłe uczucie, że otworzyło się puszkę ze słońcem:-) Spróbujcie:-)
Czujecie, jak cudnie pachnie lawenda?
Subskrybuj:
Posty (Atom)