Obserwatorzy

środa, 26 października 2011

Zapiekane jabłka z migdałami i...vive la France!





Uwielbiam Francję, kuchnię francuską i wszystko, co się wiąże z tym krajem. I choć śni mi się po nocach, że znów tam jestem, mam wielką nadzieję, że kiedy już ogarnę cały rozgardiasz, który w moim życiu się panoszy, pojadę i zostanę na troszkę. Przez wiele lat miałam mgliste pojęcie o kuchni francuskiej. Zresztą,  do dziś wielu z nas kuchnia francuska kojarzy się żabimi udkami, ślimakami, bagietką, serami i winem. Natomiast kuchnia francuska jest jedną z najlepszych na świecie. Oprócz dużych różnic pomiędzy poszczególnymi regionami, można wyróżnić w kuchni francuskiej tzw. haute cuisine (wysoką kuchnię), gdzie dominują drogie, tradycyjne dania, przygotowywane przez znanych często kucharzy oraz nouvelle cuisine (nową kuchnię), która narodziła się w opozycji wobec tej pierwszej. Nouvelle cuisine opiera się na lekkich, zdrowych i krótko przyrządzanych daniach. I to jest właśnie to:-)
Swego czasu zakochana w kuchni francuskiej próbowałam najróżniejszych dań. Potem zdradziłam ją na rzecz kuchni włoskiej, następnie skandynawskiej. Ta druga zachwyca mnie do dziś. Ale to ogólny "bzik" na punkcie Skandynawii i wszystkiego, co się z tym wiąże. Ostatnio jednak odkryłam kuchnię francuska na nowo, a to dzięki zdobyciu książki "Kuchnia francuska" napisanej dla posiadaczy Thermomixa oraz filmowi "Julie and Julia", w którym w światowej sławy kucharkę Julię Child, wciela się Meryl Streep. Film obejrzałam kilka razy i mam ochotę zobaczyć go jeszcze raz. Coś mi się zdaje jednak, że skończy się na większej ilości, aż do znudzenia. Nie wiem, co takiego jest w tym filmie...
Francja to kraj, w którym mogłabym żyć, gdyby tylko ktoś pozwolił mi na to. Chodzi o Pana Boga i Toto Lotka. W sumie, chodzi mi o połączenie tych dwóch sił;-) Myślę, że decyzję podjęłabym wtedy w pięć minut.
Życie i codzienność Francuzów podoba mi się conajmniej z punktu widzenia turysty. Zaczynają dzień troszkę inaczej niż my. Faktycznie śniadanie składa się zazwyczaj z bagietki lub croissanta z dżemem lub masłem oraz kawy lub czekolady, które podawane są w małych miseczkach, by dzięki temu móc w nich zamaczać bagietkę. Czasem piją sok pomarańczowy. Najbardziej jednak podoba mi się to, że oni faktycznie od wczesnego ranka tłoczą się w licznych we Francji barach, kawiarniach, restauracjach z gazetą w ręku, uśmiechem na twarzy, parującą kawą. Obiad jedzą około 14 godziny i jest on obfity. Najpierw podawane są przystawki, potem danie główne, sery, deser i kawa. W przeciwieństwie do polskich zwyczajów, we Francji zupy nie stanowią nieodłącznego elementu obiadu i nie spożywa się ich zbyt często. A ja tak lubię zupy...
Kolacja jest tam spożywana dość późno, bo 20 a 22 i trwa zazwyczaj dość długo. Podawane są dania na ciepło. I to mi się bardzo podobało:-)
W ogóle, kuchnia francuska jest zdrowa, pyszna i lekka. Zresztą kobiety we Francji są piękne i zdrowe. Podobno zasługa stylu życia, bycia, kuchni i klimatu. Coś w tym musi być:-)


Liczba restauracji w Paryżu niestety maleje. Główną przyczyną jest podobno to, że skrócono przerwę obiadową dla pracowników - z trzech do jednej godziny. O zgrozo! Ja, jako polski pracownik mam jakieś 15 minut i to wielkie szczęście, jeśli je faktycznie mam. Myślę jedank, że we Francji, tak jak i u nas pojawił się zasyp barów, w których króluje kuchnia orientalna, włoska oraz  restauracje typu fast food. A fee!

Prawdą jest, że Francja to królestwo serów. Są one produkowane w ogromnych ilościach, rodzajach i kształtach (mówi się, że jest ich tyle, ile dni w roku; w rzeczywistości rodzajów serów we Francji jest jeszcze więcej - około 500). Najsłynniejsze to normandzki camembert, brie i roquefort.


Zdjęcie pochodzi z serwisu: www.zjedztam.pl



Wina we Francji to temat rzeka. Nie będę się rozpisywać, bo nie jestem znawcą win (choć wczoraj "wydoiłam" przepyszne półwytrawne czerwone wino do kolacji, co jednak znawcą mnie nie czyni) i nie chcę popełnić błędu, którego znawcy by mi nie wybaczyli. Jednak zwiedzając Francję...widok mijanych po drodze winnic jest nie do opisania. Nawet okiem, umysłem i sercem nie sposób tego ogarnąć i opisać. 

Zdjęcia pochodzą z National Geographic


W lipcu we Francji kwitnie lawenda. Widok i zapach, zwłaszcza w pełnym słońcu lub po deszczu, nie do opisania

Winnice


Francja to piękny i różnorodny kraj, jak Polska zresztą. Piękna, różnorodna i z wieloma regionami. Wiadomo, że co region to inne zwyczaje, potrawy, sposób bycia i życia. Kiedy patrzę na mapę Europy i miejsce, które zajmuje Francja, nie dziwię się, bo widać gołym okiem, skąd może się brać ta rożnorodność w kuchni francuskiej. Państwo niewiele większe od Polski, posiadające 22 regiony, a każdy z nich ma swoją specjalność kulinarną. Dałabym wszystko, aby móc zobaczyć każdy region, posmakować te specjały, dotknąć, powąchać, zapakować do domu, zapamiętać.  Zobaczmy, co mogłabym spróbować w niektórych regionach: 

Pikardia - jej specjalnością są zupy jarzynowe oraz flamique à porions - suflet czosnkowy.
W Amiens podaje się pâté de canard - pasztet z kaczych wątróbek.
Pikardia znana jest z kremu Chantilly, przyrządzanego z mleka, śmietany i cukru. Jego nazwa pochodzi od miasta Chantilly. Na deser można zjeść również tartę z rabarbarem.
Alzacja - znana jest dzięki swoim winom, piwu i choucroute, przyrządzanym z kiszonej kapusty oraz foie gras - gęsim wątróbkom. Specjalnością jest także ser munster, wyrabiany z krowiego mleka.
Burgundia - najbardziej znane są burgundzkie wina , boeuf bourguignon - mięso wołowe duszone w czerwonym winie, musztarda z Dijon oraz ślimaki.
Franche-Comté - w masywie gór Jury wytwarzany jest słynny ser comté z krowiego mleka.
Normandia - jako region nadmorski, słynie z owoców morza, a zwłaszcza z przegrzebków św. Jakuba. To właśnie z Normandii pochodzi jeden z najbardziej znanych francuskich serów - camembert oraz napoje alkoholowe, produkowane z jabłek: cydr (cidre) i calvados.
Bretania - tu także często podawane są owoce morza oraz cydr. Słynne są bretońskie naleśniki.
Dolina Loary (region Centre) - dolina Loary nazywana jest często ogrodem Francji, ponieważ produkowanych jest tam wiele owoców i warzyw. Specjalnością regionu są kozie sery, rillettes - drobno posiekane, smażone mięso oraz jabłkowa tarta Tatin.
Prowansja - podstawę kuchni stanowi oliwa, ryby, owoce i warzywa oraz zioła, w tym słynne zioła prowansalskie. Najbardziej znane potrawy to bouillabaisse (zupa rybna), ratatouille (potrawa z duszonych warzyw) i soupe au pistou (zupa z bazylią).
Périgord - kojarzony z truflami - najdroższymi grzybami świata.

Pyszności i produkty, z których można czarować i czarować, czego dusza zapragnie. Kończąc moją małą wycieczkę, napiszę tylko:  Vive la France! Niech żyje Francja!

Ja dziś pokażę deser z kuchni francuskiej, który bardzo lubię. Jest prosty, pyszny, ale o zaskakującym smaku. Użyłam mołdawskiego wina, półsłodkiego czerwonego gronowego, choć w przepisie powinno być wino z jabłek. Czerwone wino nadało jednak piękny kolor jabłkom, a i smak jest bardziej wyraźny. 















A oto przepis:

Zapiekane jabłka z migdałami  (Gratin de pomnes aux amandes et au cidre)


Składniki:
  •  1 kg jabłek
  • 1/2 butelki wina wytrawnego z jabłek (cydr)
  • 150 g masła
  • 150 g migdałów (płatki)
  • 100 g cukru
  • 3 jajka

Wykonanie:
  • obrać jabłka, wybrać gniazda nasienne, pokroić na ćwiartki, większe jabłka na 6 części, zalać winem na 3 minuty (ja zostawiłam na 10 minut)
  • nagrzać piekarnik do 180 stopni Celsjusza
  • w naczyniu miksującym wymieszać jajka z cukrem - czas 2 min, obr. poz. 2, dodać masło lekko stopione i 2 MT wina (czyli 200 ml), w którym moczyły sie jabłka, dodac migdały i miksować - czas 2 min, obr. poz.3. Następnie nastawić czas - 3 min, temp. 100 stopni Celsjusza, obr. poz.4. Masa jest juz gotowa.
  • żaroodporne naczynie wysmarowac masłem, ułożyć w nim jabłka, zalać masą jajeczno-migdałową i  piec przez ok. 20 minut. Podawać na ciepło, choć deser wspaniale smakuje także schłodzony w lodówce. 
                                             Smacznego:-)



Deser jest lekki i wychodzi go naprawdę dużo. Polecam, bo jest pyszny. Jabłka zapiekają się delikatnej migdałowej pierzynce, a ich kolor pozostaje lekko różowy. Kiedy robię ten deser, w całym domu unosi się zapach pieczonych jabłek, migdałów i wina. Coś wspaniałego:-) 

14 komentarzy:

  1. Gosia czytajac twojego bogatego posta najbardziej i w pierwszej kolejnosci Pikardia i Prowansja gdzie bym chciala pojechac.O ta kuchnie chodzi i o dania:).
    Smiem twierdzic ze bylś we Francji i przepadłas,tak samo jak ja w Grecji w 2006 roku ,w jej klimacie ,kulturze,kuchni i wszystkim co z nia zwiazane i zawsze mowie ze gdyby Bog pozwolil i tak samo totolotek ew.RMF FM:)to moje drugie miejsce na ziemi to Santorini.Gdybym mogla choc na chwile tam zyc i mieszkac::))

    Przeczytalam posta z wielka ciekawoscia i po krotszym zastanowieniu i myslami z Tobą ,moze pora zobaczyc Francję:)

    Pyszny deser i fajnie ze podalas przepis.A słyszałas o Greckim deserze lub w formie ciasta Kataifi?

    Pozdrawiam serdecznie do uslyszenia na mailu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Acha Prowansja oczywiscie w pierwszej kolejnosci::))) te lavendowe pola ujrzec i poczuc w realu kto nie marzy.Cykac foty az karta pamieci peknie i zajadac sie zupa rybna i duszonymi warzywami.MMMMM PYCHOTA.Gosia jedziemy razem ::))jak sie chce i marzy to marzenia sie spelniaja i warto na nie czekac.Pieknie by bylo ,a chlopy nasze by chyba zwariowaly juz calkiem::)))Wyrzucimy ich gdzies po drodze na chwile nad brzegiem morza z dziecmi ,a my pojedziemy zwiedzac::))

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, Patuś jedziemy!!! Jak Ty to wspaniale zaplanowałaś! Plan doskonały:-) Najbardziej podoba mi się pomysł wyrzucenia naszych chłopów z dziećmi, a my heja w teren:-) Ale byśmy Prowansję posmakowały...wszystkie zmysły by poszły w ruch:-))) Pati, pakuj się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosiu, ja od dawna marzę , by ponownie zobaczyć Francję a już, po takiej dawce wiedzy, przepięknych zdjęć i wspaniałego przepisu przeniosłabym się tam już:) Marzyć można - a nawet trzeba ! i wiem ,że marzenia się spełniają :)Trzeba tylko wiedzieć kogo prosić ;) pozdrawiam martadr

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja Ci powiem lepszy numer-mama moja mieszka 10 lat na Sycylii i nie bylam nigdy::(( ,zostaw to vez komentarzy ja tez nic wiecej nie powiem.::((obecnie w PALERMO jest tam mieszka,a wczesniej 8 lat Agrigento.

    Wszystko przed nami kto wie ? jestem spakowana jak co kase uciulam i jedziemy.Ty tez zbieraj do skarpety::)) buziole.

    OdpowiedzUsuń
  6. JAK TO CZYTAM,TO AŻ MI PACHNIE Z KOMPUTERA :) ALE JA NIE O TYM,INFORMUJĘ,ŻE WYGRAŁAŚ CANDY -POCIESZAJKĘ NA MOIM BLOGU :) PROSZĘ NAPISZ MI SWOJE NAMIARY DO WYSYŁKI,NO I GRATULUJĘ SERDECZNIE :) WWW.DEKOLANDIA.BLOGSPOT.COM

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowne dania, a zdjęcia i klimat rewelacyjne

    OdpowiedzUsuń
  8. wygląda bardzo francusko :) Pamiętam jak ciocia w Paryżu robiła melony z Porto - przepyszne :)
    Przepis wygląda na niezbyt trusny, choć nie rozumiem kiedy i jak mam nastawić te 100 stopni Celsjusza? Przestawic masę w garnuszku na kuchenkę i tam miksować? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No pewnie, że tak właśnie można. Ja robię w Thermomix, bo sprawdzam czy wszystko wychodzi tak pysznie, jak zakładają pasjonaci Thermomixa. Wzięłam się za kuchnie francuską ostatnio:-) Pyszności!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję Gosiu za odwiedziny;)
    Pięknie piszesz..
    Pozdrawiam serdecznie,
    Kasia, Rustykalny dom

    OdpowiedzUsuń
  11. Twój wpis jest po prostu obłędny! :)) Uwielbiam Francję, dziękuję za wspomnienia które przywołałaś u mnie tymi pięknymi zdjęciami!!! :)) Buziak PS no i nie ukrywam, że narobiłaś mi smaka na te jabłka ;) mniam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Gosia, zapraszam tu: http://wyjatkowewnetrze.blogspot.com/2011/11/zapiekane-jabka-z-migdaami-i-vive-la.html !!!:)

    OdpowiedzUsuń
  13. mmm lawenda, kocham ją, chciałabym mieć kołdrę wypełnioną lawendą:) może troszkę by kuła, ale za ten zapach dałabym wiele:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, cieszę się, że jesteś i... zapraszam ponownie:-)