Obserwatorzy

piątek, 14 października 2011

Moje zachody słońca...

Moje małe niebo :-)


     No i jak to zrobić? Jak nie kochać własnego domu? Jak nie kochać słońca, nieba, fizyki, chemii, astronomii...Jak nie kochać życia, kiedy z okien taki widok się ma? No nie da się. Nie da. Trzeba się cieszyć i uśmiechać do świata. Pojąć nie mogę, że choćby... w takiej Australii zachodzi to samo słoneczko i maluje na niebie wieczorne tęcze.
    Kocham te moje zachody słońca. Kiedy wracam do domu wieczorami, zastanawiam się często, jaka dziś niespodzianka będzie na tarasie, z okna sypialni czy salonu. Już w samochodzie się cieszymy i nie możemy doczekac powrotu do domu. Mój mąż tez nie może się nadziwić, że taka mała wioseczka, z takim małym kawałkiem nieba, a takie kolory nam co wieczór prezentuje. Nawet dzieci zaraziłam zachodami słońca. Wołamy się nawzajem, kiedy któreś zapomni wyjrzeć na taras lub przez okna. Wyciągamy aparat i uwieczniamy ten cud świata. Codziennie inne niebo, inna gama kolorów, w zależności od pogody, zachmurzenia, pory roku... Kiedy mieszkałam w bloku, w rynku miasta, zachód słońca widziałam raz na miesiąc, może rzadziej, bo jakoś nawet nie pamiętam... i nie było to nic specjalnego. Ot, zachodzące słońce pomiędzy wieżami licznych kościołów i sklepików. Dlatego teraz widzę i patrzę.  Codziennie, jak tylko jestem w domu, jak tylko nie przegapię. A Wy lubicie słońce i jego powolną ucieczkę za horyzont?

Dziś było skromnie, ale i tak ładnie

 Jesienią nawet niebo potrafi się pokazac z dobrej strony  ;-)



I z drugiej strony tarasu...

5 komentarzy:

  1. Gdzieś mi zniknął komentarz -więc jeszcze raz- Wiesz Gosiu, lubię do Ciebie zaglądać, bo wiem, że w każdym Twoim poście znajdę garść optymizmu i Twojego uśmiechu :) (a tego to ze świeczką szukać :)) . Ja też mieszkam poza miastem, więc dane mi jest tak jak i Tobie oglądać takie widoki. Gorąco pozdrawiam i zapraszam – Marta - http://wiadomosci-decoupage.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Martuś, ja już Ciebie kochana obserwuję po pierwszym zaproszeniu. Zajrzałam i zostałam na amen:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ....Nie da sie nie kochac wlasnego domu i tego co go otacza.Nie da sie nie podziwiac zachodow slonca,nasluchwiac co wieczór zadomowionej sowy kiedy nadleci cichutko i bezszelestnie latem.Po wreszczie jestem blokersem i nie wyobrazałam sobie nigdy siebie z dala od miasta ,od zgielku,od centr i galerii po ktorych latalam namietnie::))

    Dzisiaj jesli przyszlo by mi sie z tad wyprowadzic z domu o ktorym zawsze powiem nie marzyłam,to bylby to dla mnie prawie smirtelny cios,i chyba dla nas wszystkich.Najbardziej dla mojego dziecia ktore kocha ten dom i tu jest jego ostoja wlasnie w NASZEJ '' Ostoji"

    Piekne widoki i zachody slonca u Was...nie zazdroszcze mamy takie same.Podziwiam tylko z innej perspektywy i kazdemu zycze spelnienia marzen o wlasnym domku z wlasnym niebiem.Nawet jesli trzebaby bylo dlugo isc do celu to przyznaj sama warto.

    OdpowiedzUsuń
  4. PS.Mimo zw jestem po budowlance to nie udalo mi sie do konca wszystkiego w budowie przemyślec i pozmieniać,nad czym teraz lekko ubolewam i sie zloszcze sama na się.;)Pomijam fakt iz mialo byc lustrzane odbicie projektu,bo taras jest od wschodu ::)) brrrr czy mmmm w upalne dni wytchnienie w cieniu:)

    Gosia pokaz swój domek chcialabym też poszpakowac i po podziwiac u Ciebie::))

    Tak jak napisałas w mailu dokładnie tak jest i czujemy to samo.Pragne miec tylko prace i spokój psychiczny ze podołam wszystkim zobowiązaniom finansowym wynikajacym z utrzymania domui jego posiadania.Nie są to bajonskie kwoty,ale jest oczywista sprawą ze w dwójke musimy pracować:)

    Pozdrawiam i buziole.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, cieszę się, że jesteś i... zapraszam ponownie:-)