Właściwie to jest to krem czekoladowo-czekoladowo-czekoladowy:-) Wczoraj od samego rana "chodził" za mną jakiś słodki deser. Ostatnio, ze słodkości pałaszowałam przeważnie lody, zatem przyszedł czas na coś czekoladowego. Jednak dzień szybko zleciał. Jak zwykle tysiąc rzeczy i spraw do załatwienia. Ale wieczorem już nie wytrzymałam. O 20.00 zajrzałam do mojej ukochanej spiżarni i stwierdziłam, że zostało mi jeszcze mnóstwo małych 10-ciogramowych czekoladek gorzkich z nutą pomarańczy, więc dlaczego miałyby tak bezczynnie leżeć? Rzut oka do książki kucharskiej Thermomixa i padło na krem czekoladowy. Szybka tabliczka mnożenia (10x10=100) i wyszło 100 g pysznej czekolady. Idealnie:-) Deser robi się bardzo szybko, więc po namyśle uznałam, że za jakieś 15 minut będzie po robocie, a za godzinkę będę mogła zgrzeszyć i zjeść ile zechcę. Jak pomyślałam, tak też zrobiłam. Rozlałam cały krem do kokilek. No i....nie wytrzymałam. Musiałam spałaszować choć jedną porcję, taką nie schłodzoną, na świeżo. Na dodatek z bazylią, która szybko znikała z doniczki.
Kiedy deser był już gotowy, rezultat przerósł moje wyobrażenie. Konsystencją przypomina ptasie mleczko, takie aksamitne, delikatne, schłodzone. Wszystko rozpływa się w ustach do tego stopnia, że do 1.00 w nocy rozpłynęły się dwie kokilki, a raczej ich wnętrze:-) Natomiast dziś rano po otwarciu lodówki stwierdziłam, że moja kochana "małżowinka" zakradła się raniutko i spakowała do pracy kolejne dwie porcje. Chyba też był biedaczek na czekoladowym głodzie;-) Jak to możliwe, że do tej pory nigdy wcześniej nie robiłam tego deseru? Oj, błąd, duży błąd...
Składniki:
- 100 g gorzkiej czekolady
- 1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej
- 1 łyżka kakao
- 4 jajka
- 1/2 MT koniaku lub brandy czyli 50 ml (ja dodałam likier amaretto)
- 1 MT mleka czyli 100 ml
- 100 g cukru
- 3 łyżeczki żelatyny (mała paczka 12 g)
- szczypta soli
- żelatynę namoczyć w 1 MT (100 ml) wody
- kawałki czekolady zemleć w suchym naczyniu -czas 15 s, obr. poz. 10
- dodać kawę, kakao, 4 żółtka, koniak i mleko, gotować -czas 7 min, temp. 80 stopni Celsjusza, obr. poz. 2
- po 5 min dodać namoczona żelatynę przez otwór w pokrywie, przelać do innego naczynia i dobrze schłodzić
- w suchym naczyniu ubić przy pomocy motylka białka ze szczyptą soli -czas 4 min, obr.poz.3
- po 3 min dodać cukier i nadal ubijać
- do ubitych białek wlać przez otwór w pokrywie ostudzoną masę i wymieszać -czas 20 s, obr.poz.2
- przełożyć do pucharków lub małych kokilek i schłodzić w lodówce
Jutro niedziela, więc obiecuję rosół z Thermomixa. Jest przepyszny i nie mogę się już doczekać...
Uwielbiam musy/kremy czekoladowe, ale staram się nie za często robić, bo kuszą niemiłosiernie :)
OdpowiedzUsuńOjej, to musi być naprawdę pyszny deser. Aż ślinka kapie :-)
OdpowiedzUsuńWspaniała czekoladowość!
OdpowiedzUsuńUwielbiam.