Obserwatorzy

piątek, 16 września 2011

Muffiny kawowe

   
          


         Ogarnęło mnie jakiś czas temu muffinowe szaleństwo. Piekę, jak szalona, w dużych ilościach, codziennie niemal, bo upieczone wieczorem jakoś dziwnie przez noc znikają. Rano zostaje mi kilka sztuk do kawy. Piekę różne, w zależności, jaki przepis dorwę. Moja rodzinka też oszalała na punkcie muffinek. Ostatnio odkryłam kawowe, które są pyszne, pachnące kawą, męciutkie w środku, z delikatną skorupkaą na zewnątrz. Pychota. Robi się je łatwo i szybko, jak wszystkie muffiny zresztą. 
           Przygoda z muffinami zaczęła się tak naprawdę od przypadku. Pojechałam do Tesco, aby kupić otręby pszenne do pieczenia chleba, które to się skończyły, a rodzinka domagała się chleba domowego. Przechodząc między stoiskami trafiłam, jak zwykle to bywa na stoisko ze sprzętem kuchennym (blaszki, foremki, mieszadełka, miseczki, pojemniczki, łyżki i inne cuda). Aż tu nagle, kątem oka widzę, jak z wieszaczka patrzą na mnie trzy ostatnie opakowania, cudownie kolorowych, silikonowych foremek do pieczenia muffinek. Prawie zemdlałam;-) Kupiłam dwa opakowania po 12 sztuk w jednym pudełeczku. Zrobiłam to jednak z myślą, że jeśli się sprawdzą, kupię na następny dzień to trzecie opakowanie. Wróciłam do domu i nie zdejmując butów, zamieszałam szybko ciasto na muffiny. Silikonowe foremki zdały egzamin na szóstkę. Następnego ranka byłam już posiadaczką 36-ciu foremek silikonowych. Są rewelacyjne. Nie muszę się już bawić w papierowe papilotki i metalowe formy. Myje się je prosto i szybko. Moje dzieci uwielbiają moment, kiedy zaczynam piec muffiny. Jest tylko kłótnia o jedno, każda chce rozkładać foremki na blaszce. Choć zauważyłam, że najpierw budują wieże, potem leci tęcza, na końcu domek, a jak je już ponaglam, bo chcę wykładac ciasto to szybko układają foremki, jak należy. Kiedy tak sobie myślę...pieczenie z moją rodzinką i silikonowymi foremkami to wielka radość i przyjemność. Jeśli jestem zła, zmęczona, przybita, wynoszę ze spiżarni kolorowe foremki, dwie miski i zaczynam muffinową terapię:-) To działa! Polecam:-) 
Dziś muffiny kawowe:

Składniki:


suche
  • 2 szklanki mąki
  • 3/4 szklanki cukru brązowego
  • 2 łyżki kawy rozpuszczalnej
  • 1/4 łyżeczki cynamonu
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
mokre
  •  1 szklanka mleka
  • 1/2 kostki masła (rozpuszczonego i wystudzonego)
  • 1 jajko

Wykonanie: 
Osobno mieszam składniki suche (w jednej misce), osobno składniki mokre (w drugiej misce). Łączę zawartość obu misek, mieszam i nakładam do 3/4 wysokości foremek. Piekę ok. 25 minut w temp. 180 stopni Celsjusza.

Robię też polewę ze 100 g gorzkiej czekolady, którą mielę w Thermomixie, 1 łyżeczki masła, kilku kropli aromatu, takiego, na jaki akurat mam ochotę oraz 1 łyżeczki kawy rozpuszczalnej. Wszystko podgrzewam w Thermomixie w temp. 80 stopni, przez 1 minutę. Polewam muffinki i dekoruję. W sumie to dekorują moje dziewczyny:-) To ich ulubiona część pieczenia. Nazywa się to - "pomagamy mamie" ;-)

A jakie są Wasze ulubione muffiny? Czy też sprawiają Wam tyle radości?

4 komentarze:

  1. Gosiu,cudowne!
    I te kolorowe foremki.
    Wiesz,że u mnie podobnie znikają? Ciekawe...
    Moje ulubione z kandyzowanym imbirem i białą czekoladą z malinami.
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  2. oj znam smak maffinowego szaleństwa :) to prawie jak uzależnienie :)
    kawowych jeszcze nie robiłam, ale wszystko przede mną
    p.s. ślicznie kolorowe te Twoje foremki! muszę kupić kilka nowych, bo moim czerwonym chyba trochę smutno :) i to prawda, że silikonowych nic nie przebije, są mega praktyczne

    OdpowiedzUsuń
  3. kawa w filiżance,kawa w deserze, kawa w muffinkach, kawa w cieście, kawa w chlebie- w każdej postaci ją lubię:)
    Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. muffinki są super, a te kawowe to bardzo chętnie bym zjadła :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, cieszę się, że jesteś i... zapraszam ponownie:-)