Obserwatorzy

poniedziałek, 13 października 2014

Dobrzy ludzie są wszędzie...



          Obdarowywanie daje tyle radości....



            Gdy z sercem wybiera się najpiękniejsze, najdorodniejsze, najzdrowsze gałązki ziół, potem przewiązuje się je najzwyklejszym sznurkiem i czeka na najbardziej wyjątkową osóbkę, której chce się podarować owe zioła, to serce raduje się bardziej niż można to nazwać. Niby nic, a jednak uszczęśliwia. Myślę, że najmniejsze podarki, dane z serca i z sercem, mają wielką moc, nie tylko dla obdarowanego. Zioła dla mojej przyjaciółki. 
    
            Nie mam wiele, ale tym, co mam, chętnie się dzielę. I cieszę się, że są na świecie jeszcze ludzie, którzy to potrafią. W zamian nie oczekując niczego. Może rozmowa, uśmiech, słowo "dziękuję" płynące z serca. I tyle wystarczy.

          Niemal codziennie dostaję od sąsiada cukinie. Piękne, młode, świeże, za każdym razem dane z serca, tak nieśmiało przez płot. I tak się czasem zastanawiam, co ja mam robić z taką ilością cukini? Wiem jednak, że dla sąsiada jest to wielka radość, większa nawet niż dla mnie. Jestem wdzięczna za to wszystko. I cieszę się, że mogę sprawić komuś radość przyjmując coś "małego". Wzruszają mnie takie odruchy. Marek to prosty, dobry chłopak. O takich, jak on mówi się na wsi "stary kawaler", dziwak. 
          Kiedy oboje z mężem widzimy go w towarzystwie największych przyjaciół, wiemy, kim jest i jak wielkie musi mieć serce. Psy. Kocha je nad życie, a one kochają go tak samo mocno. A może mocniej... Ten obraz pozostanie z nami do końca życia. Marek, który codziennie kilka razy idzie w pola, daleko za horyzont, w towarzystwie najwierniejszych przyjaciół. Piękne i prawdziwe. Od takiego człowieka każda cukinia smakuje, jak nawykwintniejsze danie. 


          Jak to jest u Was? Spotykacie się z dawaniem serca na dłoni? Jestem ciekawa, czy jesteście świadkami czegoś takiego w tym szalonym świecie. 
          Właśnie sobie przypomniałam, że nie mam wiele, ale mam coś bezcennego, czym dzielę się, co kilka miesięcy. To moja krew. Myślę, że to też fajna sprawa :-) 

         
               To fantastyczne, gdy myśli się o drugim człowieku. Wokół jest mnóstwo ludzi, których można obdarować z pozoru małymi rzeczami. Ja cieszę się, że są przy mnie ludzie, którzy i o mnie pamiętają. Dziękuję im za to. Wielkie serducha mają również moje koleżanki blogerki. Doświadczyłam tego przez te kilka lat. Niesamowite, bezinteresowne anioły, matki, żony, kobiety z pasją w życiu, i to niejedną. 

               Przyszedł właśnie czas na zajrzenie w ich piękny świat. Mam zaległości ;-) Uwierzcie, że to najpiękniejszy czas, gdy zasiadam na kanapie z kubkiem ciepłego kakao i zwiedzam blogi, które lubię najbardziej. Zaczytuję się, chłonę, podziwiam. I za to też dziękuję. Bardzo. 






11 komentarzy:

  1. Wydawało by się, że w dzisiejszym świecie takie podarunki są ogólnie nie do zaakceptowania. A ja się cieszę, bo właśnie odkryłam, że jest też ktoś podobny do mnie:) uwielbiam się dzielić- fakt, mam bardzo mało osób, które potrafią to docenić- ale na szczęście je mam:) I choć nie chodzi o docenienie tak ogólnie tylko o szczerą radość żałuję, że tak mało osób chce się dzielić, chce okazywać radość.
    Tak jak Ty dzielę się krwią, ale za to nie oczekuję niczego...robię to bo czuję taką potrzebę i chcę spłacić dług jaki wzięłam 12 lat temu:(

    Pozdrawiam Cię dobra kobieto i dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz ludziom jest ogólnie wszystkiego mało. Chcą więcej i więcej. Ja zostałam wychowana w rodzinie, w której każdy cieszył się z najmniejszej rzeczy. Prostota górali. Tego samego uczę moje córki. Mam nadzieję, że się uda. Nic na siłę. Niech same widzą, jak żyją ich rodzice. Niech obserwują i wezmą dla siebie to, co najcenniejsze dla nich samych :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrzy ludzie cały czas są na świecie:) Podobnych widoków doświadczam praktycznie codziennie i one tuszują wszelkie niedoskonałości dzisiejszego świata. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również mam to wielkie szczęście ! Wokół mni mnóstwo jest ludzi od których doświadczam samego dobra. Szczególnie odczułam to przed weselem Córci - wszyscy znajomi angażowali się do pomocy. Bezinteresownie rzecz jasna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fantastycznie. Jest nadzieja ;-) A może to jest tak, że dobrzy ludzie przyciągają się nawzajem? Coś w tym jest.

      Usuń
  5. Coś mi się zdaje, że dobro rozsiewa dobro :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj
    Piękny, wzruszający post.
    Czasem trzeba szerzej otworzyć oczy ,żeby dostrzec dobrych ludzi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Gosiu myślę, że to cudownie, że taka osoba jak Ty w swoim otoczeniu ma ludzi o podobnym usposobieniu, nawet jesli ci ludzie maja cukinie w nadmiarze :))) Zgadzam się, że dawanie daje mnóstwo radości i dla mnie jest to również ogromna przyjemność zobaczyć jak rozświetla sie twarz drugiej osoby gdy z seca i bezintersownie daję jej podarunek. A faktycznie ja lubię darować, są to naprawdę drobnostki, jakieś serduszko czy woreczek albo ptaszek, czasem powłoczka ręcznie obmalowana. Ale wiesz co? Ostatnio odchodze od tego, jak widzę u moich koleżanek w domach zrobione przeze mnie ozodby, np na kupce z jakimiś papieram na parapecie albo w skrzyneczce pod stolem lub na lodowce za wazonami (naprawdę!) to się naprawde odechciewa. Tym bardziej że gdy taką rzecz ofiaruję to zawsze jest zachwyt, później sie okazuje że pewnie był nieszczery skoro drobiazg ode mnie został zaszczycony np. miejscem pod stołem. Przez kilka lat robiłam dla moich koleżanek z pracy prezenty na gwiazdkę, były to przeróżne rzeczy, np 2 lata temu biały kubek w czerwone takie typowo skandynawskie gwiazdki, zapakowąłam dla każdej w szary papier, przewiązałam wstażeczkę i wsadziłam gałązke świerku, innym razem gipsowe aniołki. Odpowiedż jak każdego roku - ojej a ja dla ciebie nic nie mam. Nie chodziło mi o to że daje coś na wymiane ale z serca. Jednak w ubiegłym roku po 6 czy 7 po latach po raz pierwszy odeszłam od tego zwyczaju. I zrobiło mi sie przykro bo okazało się że moje koleżanki były zdziwione, że nic dla nich nie mam, pamiętały, że zawsze coś robiłam, zapomniały tylko, że może one ten jeden raz mogły chociaż małego gwiazdorka dać mi... Nie jestem zdania, że wokół mnie są w większości życzliwe osoby i to nie chodzi o te prezenty tylko tak ogólnie o zachowanie w eilu innych sytuacjach. Dostrzegam, że większośc patrzy tylko na siebie.

    Buziaki niedzielne dla góralki-krwiodawczyni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, rozumiem Cię doskonale! Wiesz, ja miałam podobnie, ale z życzeniami urodzinowymi czy świątecznymi. Od kilku lat jestem już spokojna. Najzwyczajniej w świecie "zapomniałam", kiedy te osoby mają urodziny, imieniny, a także o tym, że są u nich święta Bożego Narodzenia. I dobrze mi z tym. Cieszę się w zamian tymi życzeniami, które są i wiem, że są z serca, takie prawdziwe. Zresztą już nie martwię się takimi rzeczami. Mało tego..., ostatnio pozbyłam się z życia dwóch "wampirów energetycznych" i jestem szczęśliwa. Co za ulga. Nigdy więcej nie będę zwlekała z takimi rzeczami tak długo. szkoda czasu, życia i zachodu ;-)

      Usuń
    2. Ja też uważam, że nie jest to problem do zmartwień, w życiu sa gorsze rzeczy niz nieszczere charpie!
      Wspaniale, że pozbyłaś się tych wampirów, u mnie z tym trochę gorzej, bo musiałabym zmienic pracę chyba.

      Usuń
  8. It was very useful for me. Keep sharing such ideas in the future as well. This was actually what I was looking for, and I am glad to came here! Thanks for sharing the such information with us.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, cieszę się, że jesteś i... zapraszam ponownie:-)