Obserwatorzy

piątek, 21 marca 2014

Wsłuchiwanie się...




     Dziś odliczałam dosłownie godziny w pracy, co jak się łatwo domyślić, skutkowało wlekącym się czasem. Uczniowie też czuli wiosnę. Brykali, nie mogli się skupić na zajęciach, patrzyli na słońce za szybą. Ale udało się. Wszystkie dzieciaki odebrane o 13.00, a ja....zaczęłam weekend!

    O 13.10 w domu, potem ekspresowy obiad i rower!!! Wszyscy uciekli z domu. Mąż wyjechał do Olsztyna na nurkowanie, Ola na międzynarodowe zawody na Słowację, Martusia ziściła plan wyjazdu do babci i dziadka, no i zostałam sama. Choć nie do końca, bo jeszcze został rower, aparat fotograficzny i pies.
    Pogoda wymarzona. Choć moja ulubiona trasa jest nieco odludna, to i tak spotkać można wielu ciekawych ludzi. Jak nie leśniczy, to biegacze ( oj ciacha takie, że ho ho ), kolega Tomek z tartaku (mojego ulubionego), kolega na motorze, panie z kijkami nordic walking, rowerzyści na jakichś takich wyczynowych rowerach. Każdy uśmniechnięty. Pozdrowienia usłyszeć można nawet od nieznajomych. Zresztą ja zawsze pozdrawiam nieznajomych w lesie, czy to rowerzysta, czy biegacz, czy pani z psem. To jest przemiłe, a poza tym... kultura osobista.
 

    Po takiej leśnej przejażdżce moje samopoczucie sięgneło zenitu. Jak niewiele do szczęścia potrzeba. Wystarczy zatrzymać się na chwilkę. Uświadomić sobie moment, w którym jesteśmy, tu i teraz, nic więcej. I tylko napawać się tą chwilą, nic więcej. Przystanąć i słuchać świata, słuchać siebie. Uwielbiam to. Jak i fakt, że mieszkam tak blisko przyrody. Dla mnie bajka. Zwykła wieś blisko miasta, a tak wiele daje. Tak samo mam z górami. Zresztą, nieważne, gdzie, bo ważne, że w ogóle :-)


Jutro mam zamiar jeszcze bardziej, mocniej i dłużej wsłuchiwać się w siebie, oczywiście na łonie natury. 
Czasem zastanawiam się, jak to jest, że można piątkowe popołudnie lub pół soboty spędzić w galerii handlowej. Toż to skraca życie.
   Może nie mam racji. Jednak myślę, że jest tyle sposobów spędzania wolnego czasu, niekoniecznie na trawie, że naprawdę jest w czym wybierać.  A dziś usłyszałam od koleżanki, że jak co sobotę, jutro wybiera się na shoping po galeriach. Ja bym się wolała zastrzelić. No, ale każdemu szczęście daje co innego. I pewnie w tym cały sens. 





    Uwielbiam kwiat podbiału. Dla mnie to oznaka wiosny, od zawsze :-) Mnóstwo tego w lesie, rośnie kępami i wygląda pięknie na tle liści pozostałych jeszcze po jesieni i tej, bądź co bądź, dziwnej zimie ;-)






Uszyłam sobie jakiś czas temu pokrowiec w biało-granatowe paski. Zakładam go czasem. Zwłaszcza, gdy jadę w dżinsach, a wiadomo, że ten diabelski dżins farbuje. Białe siodełko i dżins... Trzeba było uszyć pokrowiec. Uszyję sobie kilka takich pokrowców, w różnych kolorkach. Muszę tylko czas wyskrobać :-)


No dobrze, dzień się już kończy. Był fantastyczny. Jutro też taki będzie. 
Ściskam Was wszystkie serdecznie. I chciałam tylko zapytać o Wasze sposoby. 
Co robicie, żeby się wsłuchać w świat, wsłuchać się w siebie? Chętnie poczytam. Piszcie dziewczyny :-)



21 komentarzy:

  1. Cudownie spędziłaś czas wolny. Zazdroszczę takich pięknych rejonów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Ci zazdroszczę tej przyrody na wyciągnięcie ręki:).. Od nas do bardziej odludnych miejsc to cała wyprawa:) Zwykle jeździmy do znajomych na działkę, jest tam las w dużej ilości... I cisza i spokój.. Albo wybieramy mniej uczęszczane kawałki nad morzem.. Galerie handlowe.. Bleeee.. Mój M. mawia "galera handlowa":):) Pięknego weekendu i pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niby taki zwyczajny wpis, a pełen pozytywnej energii :)))
    Ja też planuję weekend z przyrodą :). A co do spędzania czasu "dla relaksu" w galerii, to popieram w 100%. Dla mnie to męczarnia, jak już muszę, to staram się znaleźć jakieś przedpołudnie w ciągu tygodnia, kiedy jest tam najmniej ludzi. Tak się składa, że co drugi weekend jeżdżę na Dworzec Główny w Krakowie, który ma bliskie sąsiedztwo z galerią, i zawsze mnie zdumiewa ilość chętnych na spędzenie niedzieli na włóczeniu się po sklepach...
    Przyjemnego i pogodnego weekendu!
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście aż bijesz od pozytywnej energii, fajnie się tak czasem naładować :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka bliskość lasu- marzenie:)
    Choć gdy bezdzietna byłam- kilometry nie stanowiły przeszkody o każdą wolną chwilę lubiłam spędzać w lesie;) Teraz czekam, aż córcia mi podrośnie albo pediatra w końcu stwierdzi, że jest wystarczająco duża na szczepienie przeciw boreliozie- i wtedy będzie wędrowałą ze mną;)
    Galeriować nie lubię- czasem trzeba, fakt, ale wolę w tygodniu i raczej wpadam tylko po to, co sobie zaplanowałam- bezmyślnego snucia się nie lubię, wolę zabrać Młodą na wieś:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały dzień! Mnie też ciągnie na łono natury, póki co wyżywam się w ogródku :)
    Lubię takie sielskie obrazki... Jak niewiele potrzeba by naładować się pozytywną energią, prawda? :)
    Kiedyś też planowałam zakupy na weekend. Obecnie szkoda mi czasu na chodzenie po galeriach, a nawet zakupy spożywcze, wszystko staram się załatwić w tygodniu...
    ozdrawiam serdecznie
    marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, mnie też szkoda czasu na zakupy. To męczarnia i przykry obowiązek. Ale obowiązek, bo jeść i ubrać się trzeba ;-)

      Usuń
  7. ja też dziś byłam na wycieczce w lesie na rowerze :-))))

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie spędziłaś czas, a ja zapraszam na konkursik do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne ścieżki, piękna trasa - i śliczne zdjęcia, aż czuć zapach tej trawy, tego drewna :) Ja tak, jak Ty - jak najdalej od shopingów, od galerii i jakichkolwiek sklepów. Tylko z musu :) a wsłuchiwać się w siebie jeździmy albo w Karkonosze (moje ukochane), albo w okolice Sobótki, gdy czasu mniej. I w ogol, gdziekolwiek nas oczy poniosą, byle blisko przyrody :) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie -pierwszy raz jestem u Ciebie i zostaję :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo my jesteśmy z jednego terenu :-) Mamy kilka wspólnych cech i zainteresowań. Odwiedziłam Cię i również zostaję. Pozdrawiam cieplutko i do zobaczenia gdzieś w Karkonoszach albo w całych Sudetach, które pokochałam całym sercem, choć pochodzę z innego pasma :-) Buźka!

      Usuń
  10. Uwielbiam las, a takie stosy drewna są przepiękne :)
    Miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Odkad pracuje na galerii galeriach duzych marketow w Bielsku w Kantorze mam awersje nieuleczalna.Wekend spedzony w pracy w markecie to dla mnie obciazenie psychiczne.Sobota jeszcze jako tako ale niedziela 12 h latem to kara Boska chyba.Ktos mi kiedys powiedzial nie narzekaj bo pndz masz wolny za to.NIE nie nie mowie nie.Zaden wolny pndz nie zastapi wolnej blogiej niedzieli,wspolnego sniadania ,obiadu,wszyscy maja wolne mozna razem spedzic ten jeden dzien w tygodniu bez pospiechu.Wolny pndzialek to pospiech od rana mnostwo spraw do zalatwienia szkola praca meza trening po poludniu syna.Nie rozumie ludzi ktorzy siedza w niedziele z dziecmi w marketach.Niestety ja to widze co druga niedziele.Wiadomo jak mus to mus.Trzeba wpasc.U nas katolicki kraj a ludzie calymi pielgrzymkami na zakupach w marketach.Ja to widze co druga niedziele.Moze sie kiedys doczekam ze niedziele znow beda wolne lub jedna w miesiacu robocza.

    Wolny czas w cieple piekne dni wiosenne i letnie spedzamy na swiezym powietrzu.Nie mialam domu uciekalam do lasu na spacer..
    Mam dom z dala od zgielku halasu drog przepelnionych autami.Wystarczy ze siade przed domem,zamkne oczy ,slonce opala i laduje akumulatory.Latem na tarasie hamakuje w naszym Brazylianie z fredzlami przykryta zakopana po uszy.
    Wczoraj ...wiedzialam juz ze w wekend spedze w markecie w pracy....2x12h to na to konto spedzilam caly dzien w ogrodzie siedzac na kamieniu popijajac kawe w sloncu.Ograniczylam pobyt w domu do minimum tzn obiad,odkurzanie i szybkie pranie:)
    Jak ja ci zazdr tego wypadu dzisiaj do lasu . Ja sie dusze w markecie.brak tlenu,glosna muzyka,bol glowy od rana...12h .Pomysl o mnie.Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pati, myślę kochana, bo wiem, co to znaczy. Kiedyś tak siedziałam rok w markecie w salonie optycznym. Nigdy więcej... Ale dziś i jutro jestem z Tobą myślami :-) Wiem, co przeżywasz. A tak na marginesie, kto Ci powiedział, że nasz kraj katolicki? To było dawno temu. Teraz w kościele siedzą emeryci, ze strachu przed śmiercią, rodzice z dziećmi komunijnymi, bierzmowanymi itp. oraz garstka ludzi wierzących. Dosłownie garstka. I tyle.
      Ale nieważne...Ja dziś mam wolne i jutro też. Trzymam kciuki za Ciebie i za moją Olkę, która jest przez 3 dni na Słowacji na zawodach międzynarodowych :-) Buźka :-)

      Usuń
    2. :))) podobno katolicki...::)) hiii dobre ale usmialam.No wlasnie garstka ludzi w niedziele siedzi w kosciele bo wszyscy w pracy w marketach albo na zakupach..w galeriach:))) buziole.

      Usuń
  12. Mam bardzo podobne podejście.Zakupy w weekend i szarpanie się z koszykami pośród tłumu??!!O nie, to nie dla mnie!Tez spędzamy weekendy rodzinnie,poza miastem.Mieszkamy na obrzeżach miasta więc i okazji sporo do kontaktu z naturą!Nic tak nie ładuje akumulatorów :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda. Tylko natura ładuje tak mocno akumulatory. Największym marketem zaś, jaki mogę znieść jest Biedronka. WIększy nie wchodzi w grę. Dostaję ataku i uciekam z takiego ;-) Pozdrawiam :-)

      Usuń
  13. Gdyby ktoś mnie zmusił do zakupów w galerii, to też bym zaraz strzelby szukała. Dosłownie nie pamiętam kiedy byłam ostatnio :D Zakupy raz w tygodniu (oby nie w weekend) w Lidlu plus jakieś drobnostki w Społem. I to na dodatek z lista zakupów, żeby szybko przelecieć a nie się błąkać. A jak tylko pogoda pozwala, to pędzę do ogrodu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Najlepszym lekarstwem dla mnie na podładowanie akumulatorów jest kontakt z przyrodą Uwielbiam donośne ptasie koncerty...które mam je codziennie gdyż pod moim oknem ogromna gomada wróbli upodobała sobie moje świerki i modrzewie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, cieszę się, że jesteś i... zapraszam ponownie:-)