Obserwatorzy

wtorek, 25 czerwca 2013

Flaczki na miejscu... ;-)



       " Dawno, dawno temu przyszedł do Boga samotny mężczyzna i poprosił o stworzenie kobiety dla siebie. Bóg wziął trochę promieni słońca, zadumaną melancholię księżyca, łagodne spojrzenie sarny, drżenie łani, piękno łabędzia, delikatność puchu, lekkość powietrza i świeżość wody. Ażeby jednak uniknąć nadmiaru ckliwości, dorzucił nieprzewidywalność wiatru, kłótliwość sroki, płaczliwość chmur i burzliwość nastrojów. Wszystko zmieszał i oddał mężczyźnie, mówiąc: " Bierz i radź sobie z tym!". "

        I radzi sobie mąż z żoną...chciał, to ją ma. Dostał ją od Boga z całym inwentarzem;-) Ile się przy tym nabiadoli, to tylko ona sama wie. Pasuje to do mojej obecnej sytuacji, jak ulał... Cytat pochodzi z książki, którą teraz czytam i jestem nią zachwycona. "Georgialiki. Książka pakosińsko-gruzińska" Katarzyny Pakosińskiej to pozycja, która jest opowieścią o kraju, którego my Polacy nie znamy wcale. A kraj to piękny, tajemniczy i bardzo interesujący. Wszystko dzięki zabawnym opisom wędrówki Kasi Pakosińskiej podczas nagrywania "Tańczącej z Gruzją". Śledzę przygody Kasi i jej ekipy z mapą w ręku i wypiekami na twarzy. Dzięki temu choć na chwilę zapominam, że boli. Polecam książkę z całego serca. Trochę przejadły mi się książki podróżniczo-obyczajowe na temat Prowansji i Toskanii. Ta Kasi jest o Gruzji i miłości szeroko rozumianej:-) 



        Wyszłam ze szpitala. Flaczki na miejscu-melduję posłusznie! Żyję, ale co to za życie...boli wszystko i wszędzie. I to nic, że jestem odporna na ból i z pewnością nie z tych, co to chodzą i jęczą na samą myśl, że może boleć. Jak boli to znaczy, że żyję;-) Oj, żyję i to bardzo mocno! Zostawiłam męża w domu na "chwilę". Zastałam pobojowisko. Ja nie wiem, jak można zrobić tak wielki bałagan, gotując jeden jedyny obiad. Tylko mężczyzna tak potrafi. I nie wiem, co boli mnie bardziej...brzuch po operacji czy serce na widok kuchni. Lekarz zabronił cokolwiek dźwigać, schylać się, kucać itd. Mam leżeć, odpoczywać i spać dużo, bo guz okazał się większy niż myślał i zrobiło się nieciekawie podczas zabiegu. Musiał wyciąć z marginesem mięśnia, a potem zszyć ten mięsień i zaszyć dziurę w brzuchu. No i jak ma nie boleć. Musi i boli. Jeszcze trochę i będzie lepiej, powinno być przynajmniej. Jeszcze tylko nerwowe czekanie na wyniki badania histopatologicznego guza i zobaczymy, co będzie. Albo zamknę ten rozdział z wielką radością, albo nie. Nie będę się narazie tym martwić. Muszę wydobrzeć i wyskubać choć trochę wakacji, wszak za tydzień miałam zacząć urlop. Miałam mieć pierwszy od 13 lat porządny urlop. I już go nie będzie. Porządnie to ja muszę dojść do siebie;-) A potem się zobaczy. 
      Nadrobię przynajmniej zaległości w czytaniu książek, Waszych blogowych historii i moim pisaniu. Może wreszcie uda mi się skończyć coś, co zaczęłam. Hmmm...czy wszyscy ludzie spod znaku bliźniąt zaczynają kilka rzeczy naraz, mają sto pomysłów na minutę i wiecznie muszą coś zmieniać i gonić za czymś nowym? 

       Dziękuję Wam kochane dziewczyny za dobre słowo i trzymanie kciuków:-) To wspaniałe, jeśli wiem, że jesteście tam po drugiej stronie, że trzymacie kciuki i myślicie:-) Ściskam Was za to mocno i buziaki ślę:-) 
      Wszystkim życzę miłego i dobrego tygodnia, wielu promieni słońca i uśmiechu od rana do wieczora:-)



25 komentarzy:

  1. Gosiu Kochana! Najważniejsze, że flaczki na miejscu! A skoro tyle bab trzyma za Ciebie kciuki, to musi byc dobrze! I tak jak mówisz, jeśli boli to znaczy, że żyjesz! Bałaganem sie nie przejmuj. Chłopaki tak mają i jesli są zbyt poukładani i "czyściutcy" to juz nie są chłopaki... Odpoczywaj, czytaj, śpij i pięknie śnij! Buziaki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Asiu:-) Z tymi czyściutkimi facetami to prawda jednak;-)

      Usuń
  2. Gosiula a ja miałam nadzieję, że podczas urlopu wpadniecie do nas... liczę, że wydobrzejesz i coś z tego urlopu uszczkniesz.
    Książka musi być czadowa, zazdraszczam, że masz ja w ręku. Ja też chcę!!!
    buziole ogromne
    to ja biedronka pstra ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Imienniczko moja, choć zaglądam tu po raz pierwszy, na pewno nie ostatni. Życzę dużo zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka jest REWELACYJNA!!!- czytałam. Bardzo dobrze, że czytasz ją w okresie rekonwalescencji, to idealne lekarstwo :)))
    Serdecznie pozdrawiam i życzę zdrówka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Gosiaku świetnie, żeś cała. Ściskam mocno:) Widokiem kuchennego pobojowiska się nie przejmuj. Wiesz, pociesz się myślą, że gdyby Ciebie nie było z tydzień - byłoby jeszcze gorzej, może przykleiłabyś się do podłogi albo co...Więc kochana nie jest źle. Odpoczywaj, nie dźwigaj (nie dźwigaj!!), je przesuwaj mebli i nie podnoś doniczek (nie śmiej się pod nosem, ja wszystko widzę!), odpoczywaj i wracaj do zdrowia!!
    Przesyłam buziolki:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, trafiłaś w sedno! Jakbyś mnie znała... Nie umiem bezczynnie usiedzieć ( hmmm...uleżeć) nawet jakem chora i obolała;-) Postaram się jednak byc grzeczna i nie biegac po domu.

      Usuń
  6. Oj kochana imienniczko (bo na pierwsze mam Gosia) całuję mocno! Trzymaj się dzielnie. Ból to potwornie męcząca rzecz. Przykre że musieli Ciebie tak pociąć, ale mam nadzieję już będzie dobrze! Fajnie że będziesz miała czas na czytanie - są jakieś plusy (i tego się trzymajmy :-)). Co do mężczyzn nie mam żadnego w okolicy, ale znam ten talent do artystycznego nieładu na wylot :-))). ściskam

    OdpowiedzUsuń
  7. Gosiula jak czytałam to mnie zaczęło boleć:-)))z każdym dniem będzie coraz lepiej a o wyniki się nie martw , wiadomo, że będzie dobrze...jakem Gosia z homefocuss:-))) odpoczywaj, relaksuj się , ale pamiętaj, aby troszkę się ruszać to nie będzie zrostów, buziaki bez uścisków

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruszam się , ruszam Gosieńko. Nie umiem inaczej. Ja z tych, co to w największym bólu działają, więc mimo bólu coś i tak się dziać musi. dziś z rana boli już mniej i z każdym dniem będzie lepiej. Buziaki:-) I lecę do sklepiku Twojego:-)

      Usuń
  8. Kochana, zdrowiej, odpoczywaj i bądź dobrej myśli!
    Ściskam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. a mnie ominęło, że miałaś mieć zabieg i teraz czytam że już jesteś po zabiegu i to tak poważnym i oczy coraz większe robię... Kochana, zdrowiej i nabieraj sił, rekonwalescencja po zabiegu jest bardzo ważna! nie lekceważ tego i nie daj ponieść się emocjom, jeśli idzie o sprzątanie!! ;) {znam to z autopsji}
    pracuj palcem, najlepiej wskazującym prawej ręki ;)
    czytaj, relaksuj się i zdrowiej!!
    pozdrawiam niestety z deszczem w tle ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz Ikkuś, że ten palec to świetny pomysł;-) Tylko w szoku rodzinka będzie, bo nie są drodzy państwo przyzwyczajeni, że mama nieruchoma;-) Dzięki za wsparcie:-)

      Usuń
  10. Pozdrawiam Cię mocno i życzę Ci powrotu do zdrówka. Odnośnie kuchni. Mój mąż garnie się do gotowania, ale to ja potem wszystko układam. On pomyje, coś zostawi, wszystkie przyprawy poukłada na blacie, łyżki, miseczki, no tragedia. Ja natomiast w przerwie pomiędzy obieraniem, ucieraniem ( itp), myję, suszę, układam sztućce....Po gotowaniu mam czysto. Pozdrawiam raz jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, właśnie koleżance przez telefon tłumaczyłam, że my kobiety, jak gotujemy to od razu w międzyczasie sprzątamy i po wszystkim pozostają nam tylko talerze, sztućce i szklanki. A faceci w kuchni potrafią zrobic przy robieniu herbaty prawdziwy Armagedon;-) No nie wszyscy, ale mój to potrafi!

      Usuń
  11. Trzymam kciuki, abyś szybko powróciła do zdrowia. Zadbaj teraz o siebie ... to ważne!
    Bardzo zaciekawiłaś mnie tą książką. Do przeczytania na urlopie pewnie idealna :-) prawda?
    Pozdrawiam
    Jola z bloga: żyjąc z pasją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki Jolu:-) A książkę polecam, bo jest inna :-) Buźka:-)

      Usuń
  12. Szokująca wiadomość, dopiero czytałam o orzechach piorących czy lawendzie, no nie... Powrotu do zdrowia i samych dobrych wiadomości! Oszczędzaj się! Będzie coraz lepiej!(Po cesarkach wiem, że po operacjach codziennie jest lepiej i "goi się jak na psie" ;-) Kaśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, pewnie...zagoi się jak na psie. jestem tego pewna. Wycierpieć swoje trzeba. Wczoraj kolezanka mówiła, że nic a nic nie boolało ją po cesarce. też miała miesiąc temu operację na brzuch i mówi, że umierała z bólu, a cesarki to nie pamięta, żadnego bólu. Dziwne, ale prawdziwe. Dzięki Kasiu za wsparcie:-)

      Usuń
  13. Gosiu, witaj! Jak najszybszego powrotu do zdrowia Kochana! Zgodnie ze wskazówkami lekarza - odpoczywaj, wypoczywaj i nie stresuj się! Co do Gruzji - znajomi byli w zeszłym roku i są zachwyceni:) Mam książkę kucharską Kasi Pakosińskiej- cudna:) Napiszę maila jak się trochę odgruzuję po powrocie:) Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś już! Lecę do Ciebie kochana! Poleczyć duszę:-) Nie wiedziałam,że Kasia napisała też książkę kucharską. Buziaki:-)

      Usuń
  14. Z przykrością informuję (ze względu na sympatię właścicielki bloga do p. Pakosińskiej), że zamieszczony na wstępie wpisu toast gruziński o stworzeniu kobiety, mimo że znajduje się w książce Georgialiki, to pochodzi oryginalnie ze strony Oblicza Gruzji i został z niej skopiowany przez p. Pakosińską bez pytania o zgodę, czyli bezprawnie. Jest to bowiem autorska adaptacja zatytułowana "Kobieta - boski miks" a jej autorka jest wyraźnie widoczna na podanej stronie.

    Niestety, nie jest to jedyne bezprawne "zapożyczenie" Autorki Georgialików - oprócz naszej strony posiłkowała się innymi stronami oraz Wikipedią, nigdzie nie podając źródeł a całość tekstu książki przypisując sobie. :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o "sensacjach" na temat zapożyczania bezprawnie przez p. Pakosińską tego i tamtego. Jest mi to zupełnie obojętne, kto od kogo, co pożyczał. Ja jestem czytelnikiem, mam przed sobą pozycję książkową, która mnie bawi, uczy, relaksuje. Nie jest ważna dla mnie reszta, nie wnikam, kto i co od kogo zabrał, bo nie jest mi to akurat potrzebne. Potrzebowałam zatopić się w lekturze i zrobiłam to z wielką przyjemnością. Gdybym miała wnikać w kazdy tekst, który mi wpadnie w ręce, to straciłabym wiele wysiłku na szukanie "prawdy", a przyjemność z czytania byłaby średnia, wręcz miałabym niesmak. Bardzo dziękuję i doceniam za wniesienie takiej informacji. Niech służy to ludziom, aczkolwiek, jak piszę, nie jest mi to tak bardzo potrzebne. Pozdrawiam ciepło panie Arturze :-)

      Usuń
    2. Tak, naturalne jest, że podczas czytania książki nikt nie będzie się zastanawiał czy są to słowa jej autora, czy zostały sobie przez niego przywłaszczone - to byłby absurd.

      Tutaj sprawa plagiatu wyszła niejako przypadkiem i dlatego o tym informujemy. Przejrzeliśmy książkę i udokumentowaliśmy wiele przykładów nieuczciwego podejścia Autorki przy pisaniu książki, pod którą w całości się podpisała. Wydawnictwo sprawę ignoruje i książkę nadal sprzedaje - mimo że sprawa wyszła na jaw. Katarzyna Pakosińska też milczy... Dlatego wystosowaliśmy do Wydawnictwa list otwarty wraz z przykładami i odnośnikami do listy opisanych plagiatów.

      W takim przypadku milczenie czy ignorowanie zaistniałych faktów wskazuje na wysoki stopień zobojętnienia oraz milczące przyzwolenie na rozwijanie się intelektualnej patologii "kopiuj-wklej"... konsekwencje społeczne tego mogą być różne, jednak bardziej prowadzące do degeneracji niż rozwoju...

      Usuń
    3. Zgadzam się z tym wszystkim. Może to jest tak, że pisało tę książkę kilka osób, a nie tylko Pakosińska ;-) Niemniej jednak, mnie to nie przeszkadza, oczywiście na tym poziomie...czytelnika, zwykłego, któremu książka została pożyczona i polecona. Przez ten okres świąteczny przeczytałam 5 książek i ani razu nie zastanowiłam się, czy słowa są autora czy pożyczone, prawnie czy też bezprawnie. Zwyczajnie upajałam się słowami, szelestem kartek, przekładaniem zakładki, strona po stronie. Przeżywałam to, co napisał "Ktoś". Wczoraj obejrzałam "Ostatniego samuraja" po raz piąty i po raz piąty dałam się wciągnąć w inny świat, bo za każdym razem widzę więcej i inaczej. Nie zastanawiam się, czy były przestrzegane litery prawa, poprostu oglądałam. A dziś cały dzień słucham muzyki z filmu i odpływam. Jestem tylko zwykłym odbiorcą Arturze :-) Sama troszkę piszę i wściekłabym się na fakt, że ktoś zabiera moje słowa bez pozwolenia, bez cytowania. Mamy jednak czasy, gdy wolno wszystko wszystkim, a to dlatego, że nie jesteśmy w stanie ogarnąć świata. Czasem nie jesteśmyw stanie ogarnąć samych siebie, jako jednostki;-)

      Usuń

Dziękuję za komentarz, cieszę się, że jesteś i... zapraszam ponownie:-)