Po wczorajszej gimnastyce w deszczu, przyszedł czas na relaks. Tym razem deszcz jest tylko za oknem. Na szczęście:-) Naszło mnie wczoraj na totalną metamorfozę skalniaka przy tarasie. Wzięłam się ochoczo do pracy, mimo, że lało, jak z cebra. Założyłam jednak kurtkę z kapturem, wzięłam łopatę do ręki i do przodu! Wykopałam jakieś 30 roślin, wyselekcjonowałam najlepsze, a wszystkie byliny "wyrzuciłam" w inne miejsce. Musiałam całą powierzchnię skalniaka wyścielić białą tkaniną ogrodową, na to poszła geowłóknina i dopiero mogłam sadzić z powrotem moje rośliny. Może wreszcie nie będę spędzać czasu na wiecznym plewieniu. Marzy mi się usiąść przy kawie na tarasie, aby nic nie zakłócało widoku (czytaj: chwasty, chwaściory paskudne). Jak widziałam, co kawałek sterczące trawsko, to mnie taka nerwica brała, że ho ho! Teraz może się wreszcie uda.
Pozostało jeszcze wyłożyć wszystko korą. Wczoraj nie miałam już siły, bo tak przemokłam, że wyglądałam, jak siedem nieszczęść. Obiecałam jeszcze mężowi, że pomogę mu posadzić rośliny wodne w stawiku. Zamówił jakieś 30 roślin i od rana drapał się w głowę, jak to zrobić, żeby się nie narobić. Na szczęście ma kochaną żonę, która po pierwszym przemoknięciu, wykąpaniu się, przebraniu w ciepłe i suche rzeczy, poszła zmoknąć znów, a jakże...
Była to jednak bardzo owocna sobota. Z rana trochę nam miny zrzedły, kiedy zobaczyliśmy deszcz, ale okazuje się, że i podczas deszczowej pogody można wiele zdziałąć. Trzeba tylko chcieć. Lepsze to, niż gapienie się w telewizor. Oj, jak ja nie cierpię telewizora. Wiecie, że tygodniami go nie włączam. I dobrze mi z tym. Nigdy nie lubiłam siedzieć przed TV, no chyba, że mogę przy tym robić kilka innych rzeczy, to ok :-)
A dziś jest niedziela, dzień tylko dla mnie i dziewczyn, bo mężul na służbie. Luz i odpoczynek. Za oknem pada. A niech sobie pada, byle szkód nie zrobiło ludziom za bardzo. Choć w moim rejonie nic wielkiego nie grozi, kiedy pada długo. Od jutra podobno ma być znów gorąco i słonecznie, więc idealnie. I na ogródku się ruszy...
Tymczasem, książka, woda niegazowana i relaks...
Za białe kwiaty jestem w stanie oddać wszystko. No prawie wszystko ;-) Uwielbiam żywe, białe kwiaty. Goździki są u mnie już trzeci tydzień. Dziś tylko przebrałam kilka kwiatów, któe przekwitły na amen, a reszta nadal postoi. Niesamowite kwiaty te goździk, a jak pachną.... Nadziwić się nie mogę, ile one dzielnie stoją w tym wazonie. To znaczy, stały w większym, ale dziś powędrowały do tego mniejszego. I nadal cieszą oczy i nos:-)
Ciemno dziś troszkę, bo słońca brak. Można czytać w fotelu przy oknie. Z widokiem na zieleń. Może się za jakiś czas troszkę to niebo nade mną rozjaśni. Tyle na wiosnę czekałam i się doczekałam:-) Niech trwa, aż do lata.
W wolnej chwili zrobiłam różyczkę ze starej książki niemieckiej. Papier jest tak stary i przez to niesamowicie kruchy, że ledwo dało się skręcać różyczkę. Ale jest różyczka, taka w starym klimacie. Kiedyś zrobię tych różyczek wiele i ukwiecę dom:-)
Kochani, życzę Wam wspaniałej niedzieli, owocnej, a może całkiem leniwej, takiej Waszej...Niech się dzieje, co chce ;-)
Ściskam ciepło wszystkie uśmiechnięte buzie:-) Ja uśmiecham się do Was:-)
Cześć Gosiu u mnie też pochmurno i pada, to już taka Polska tradycja...jak wolne to nie ma ładnej pogody...ale właśnie książka..to dobry pomysł...albo zakupy:-))) zapraszam na nowości do redecor.pl, więcej fotek na moim blogu homefocuss.blogspot.com. pozdrawiam Gosia
OdpowiedzUsuńHej Gosia! U mnie nadal świeci słonko ,ale to dobrze bo wysusza działkę.
OdpowiedzUsuńTeż lubię taka leniwą niedzielę,
Kwiatek sliczny
I ja czasem lubię zmoknąć ale potem koniecznie gorąca kapiel w wannie. Dziś nie zmokłam wprawdzie ale sobie taką poczyniłam po obiedzie ,no i nadrabiam zaległości blogowe. Książki czekają w kącie . Już cały stos na mnie czeka a w piątek doszła kolejna i chyba zacznę od niej .Ale jeszcze tyle blogów do odwiedzenia. Mnie chwasty już mniej drażnią niż kiedyś. Niektóre jestem nawet w stanie zaliczyć do ozdobnych :-)ale skoro drażnią to koniecznie usuwaj. Może kiedyś Ci się zmieni. Goździki zwłaszcza te gałązkowe są rzeczywiście bardzo trwałe i szczęśliwie wracają do łask.Różyczka urocza ale nie znam techniki . Może jakiś krok po kroku ?:-).Pozdrawiam roześmiana dziewczyno.
OdpowiedzUsuńKochana w takim fotelu mogłabym spędzić i 3 dni z książką :)
OdpowiedzUsuńU nas dziś nie padało i było znośnie :) zaliczyłam z moimi chłopcami nawet spacer nad morze :)
pozdrawiam
Wspaniale można się zrelaksować w tym miejscu,,ach,,,a goździki przepiękne,bardzo je uwielbiam,właśnie białe!Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńmarzy mi sie taki stoliczek
OdpowiedzUsuńU nas było słonecznie (do południa),więc spedziłam rowerowa niedzielę.
OdpowiedzUsuńPrzesliczne te gozdziki i tez jestem zadziwiona jak długo piekne, utrzymują się w wazonie(za to bez mnie rozczarował,juz nastepnego dnia nadawał się do wyrzucenia..).Ściskam ciepło!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńŚliczne wnętrza, dzięki za wizytę w homefocuss i zapraszam do grona moich google obserwatorów oraz na zakupy w redecor.pl
OdpowiedzUsuńBardzo przytulnie u Ciebie! Takich różyczek koniecznie narób więcej, dają często fajny efekt.
OdpowiedzUsuńPozwolisz, że się rozgoszczę na dłużej :)
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo, rozgość się:-) Witam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBuziaki Gosieńko, właśnie słucham tej piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=pMpITzGFD4o i tak sobie pomyślałam, że może też chciałabyś posłuchać :)
OdpowiedzUsuńAniu, a właśnie, że słucham razem z Tobą:-) Dziękuję kochana Anulko:-) Piosenka świetna! Całuję za to i za całą resztę:-)
Usuń