Obserwatorzy

poniedziałek, 14 października 2013

Las i bieganie...terapią na cały smutek...



     Dziewczyny kochane, chciałabym optymistycznie, ale nawet jeśli zbiorę wszystkie siły to chyba nie wyjdzie mi optymistycznie, choć powinno. Moja starsza córcia w klinice... A ja, jak każda matka umieram ze zmartwienia. Tak bym chciała, żeby ona już w domu była. Od półtora miesiąca walczymy z czymś, co niewiadomo jak nazwać. Ból głowy, brzucha, nudności i złe wyniki moczu. Doszła ostatnio wysoka gorączka 39 stopni. Leczenie nie dawało dobrych wyników i kiedy zaczęło się dziać coraz gorzej, dostała skierowanie do Kliniki Nefrologii we Wrocławiu. I tak jeździmy codziennie 80 km w jedną stronę. Leżenie z Olą nie wchodzi w grę, bo raz, że za duża na leżenie z mamą, a dwa - realia polskie...nie mogę z nią być dzień i noc, bo praca nie pozwala. Póki co i tak czekamy na jakieś wyniki badań. Ale serce pęka, kiedy trzeba wieczorem opuścić klinikę i wracać do domu, gdzie pusty pokoik i biurko bez książek i zeszytów porozrzucanych wszędzie. Dobrze, że młodsza córcia bałagan robi, dzięki czemu nie mam poczucia osamotnienia ;-) Młodszy przytulas w domu, ale wszyscy tęsknimy za czwartą częścią naszej rodziny. Nawet pies chodzi smutny i szuka Oli po kątach. 
         Dziś mam wolny dzień, to znaczy nie idę do pracy, bo mam niby święto. Do Oli jedzie dziś teściowa z teściem, a ja ten dzień chcę poświęcić na ogarnięcie domu po całym tygodniu i chcę go spędzić z młodszą córcią, która też mnie przecież potrzebuje. Jednak myśli krążą gdzieś daleko... 
         Myślałam o spacerze po lesie, ale nie wiem czy dam radę, nie wiem czy się nie rozkleję. Choć z drugiej strony...może takie rozklejenie jest mi potrzebne. Do tej pory nie płakałam, bo przecież trzeba być silną kobietą. 







          Las z ostatniego grzybobrania. Przepiękne miejsce, które leczy wszystko. Taka brama do raju :-) Najchętniej położyłabym się w tych wrzosach, na słoneczku buzię wygrzała i poleżała do woli czyli tyle, ile potrzebuję, ile się da.









         Jeśli nie uda mi się poleżeć we wrzosach, to mam plan B na dzisiejszy dzień. Plan prosty do zrealizowania. Zrobię coś, co mi pomoże, coś prostego, bez czego już nie umiem normalnie funkcjonować. Pobiegam sobie dziś. Spokojnym tempem. Ale inną trasą niż zwykle, choć zrobię swoje 5-6 km. To pozwoli pomyśleć mojej głowie, odpocząć duszy, zmęczyć się nogom i może rozkleić się troszkę...


       Dobrze, że do pracy muszę chodzić i uśmiechać się od rana. Dzieci od razu wyczują, kiedy panią Gosię coś gryzie, dlatego w pracy nie ma miejsca na smutki i zmartwienia. Gdy pracuję, jestem w stu procentach z dziećmi i dla dzieci. Jednak o 13.00 wentyl puszcza i gnam autem do domu, otulona myślami o swoich dzieciach i mężu.
      Ostatnio robiłam z dziećmi w szkole stworki-potworki z warzyw, na konkurs. To była fantastyczna zabawa. W sumie, nie wiem, kto bawił się lepiej, dzieci czy ja? Wszyscy wpadliśmy w szał kombinowania, łączenia i śmiechu z tego, co nam wychodziło. Dzieci miały setki pomysłów. Wyszły różnego rodzaju stworki, które powędrowały na wystawę konkursową. Ciekawe czy któryś wygra...















          Dziewczyny, trzymajcie kciuki za moją Olę i za lekarzy, żeby się skupili i znaleźli przyczynę chorowania. Modlę się, żeby ta gorączka jej odpuściła, bo męczy ją okrutnie i osłabia, odbiera apetyt. Jak by było mało pecha, to moja córka trafiła do tej kliniki w swoje 10-te urodziny. Gdybyście widziały te jej wielkie, smutne oczy...
 






25 komentarzy:

  1. Kochana- przykro mi z powodu córki, ale... co ale... nie potrafię radzić, nauczać, czy coś w tym rodzaju. Mogę jedynie myślami towarzyszyć Tobie i może namówić na wycieczkę do lasu z młodszą... I rozklej się kochana- w głos się rozklej, tak, by echo odpowiedziało Tobie, jak bratnia dusza- poczujesz czyjąś obecność... Trzymaj się Kochana
    Pozdrawiam
    Jadwiga

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany, Gosiuchna, nic nie wiedziałam.. Bardzo Ci współczuję i myślami wspieram. Może to jakiś piekielny wirus.. Ja jakiś miesiąc temu też zachorowałam..niby nic, ale codziennie budziłam się z nieznośnym bólem brzucha, głowy i stanem podgorączkowym. Po miesiącu minęło:/ Trzymaj się ciepło, i jakby co - pisz do mnie. Przesyłam buziaki!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś usłyszałam "wszystko minie".
    Przyłączam się do życzeń zdrowia dla córci i wsparcia dla Ciebie. Będzie dobrze.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosiu, nic nie dzieje się przypadkiem. Każde takie wydarzenie ma ukryty sens, zobaczysz.
    Myślami jestem z Tobą i trzymam kciuki za Olę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gosiu! Bardzo, bardzo Ci współczuję...Biedna Ola.. Trzymam za Was kciuki - żeby ten paskud, cokolwiek nim jest - poszedł sobie jak najszybciej! Stwory warzywne - cudne! Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  6. MOJA DROGA GOSIEŃKO NIE POTRAFIĘ CI POMOC INACZEJ JAK TYLKO SŁOWAMI. TRZYMAJ SIĘ CIEPLUTKO I BĄDŹ DZIELNA BO DLA CÓRECZKI MUSISZ. JA WIEM JAKIE TO TRUDNE GDY DZIECKO CHORUJE ,WTEDY WSZYSTKIE INNE SPRAWY SCHODZĄ NA BOK I STAJA SIĘ MALO WAŻNE I CZŁOWIEK SAM BY CHĘTNIE WZIĄŁ TĄ CHOROBĘ NA SIEBIE. TRZYMAM MOCNO KCIUKI ABY WSZYSTKO SIĘ WYJAŚNIŁO I ŻEBY CÓRCIA JAK NAJSZYBCIEJ ZNALAZŁA SIĘ W DOMCIU;-))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślami jestem z Tobą. Wiem co to znaczy dla matki, gdy dziecko jest w szpitalu... Będzie dobrze, zobaczysz.
    Pozdrawiam najgoręcej jak umię.
    Jola

    OdpowiedzUsuń
  8. Smutne ,co piszesz. Zdrowie dzieci jest dla matki najważniejsze. Bardzo Ci współczuję i mam nadzieję ,że lekarze szybko się poznają i zaradza. Czy Twoja Ola nie miała wbitego kleszcza? Uczul lekarzy na to.Ściskam mocno i miłóego dnia nauczyciela życzę chociaż wiem ,ze ciężko .

    OdpowiedzUsuń
  9. Gosiu Kochana! Myślimy o Waszej całej rodzince, szczególnie o Chorej Królewnie. Trzymam kciuki byś miała siłę jeździc, te 80 km, śmiac się dla chorej i pozostałej w domu zdrowej panience. Całuję!

    OdpowiedzUsuń
  10. Życzę Twojej córce szybkiego powrotu do zdrowia a Tobie dużo siły i pozytywnych myśli...

    OdpowiedzUsuń
  11. Gosiu, życzę Wam, żeby lekarze jak najszybciej zdiagnozowali chorobę, bo to już połowa sukcesu! I szybkiego powrotu do zdrowia! A Tobie dużo siły, byś mogła to wszystko znieść! Jestem z Wami...
    Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gosieńko, zacznę od serdecznych życzeń w dniu naszego święta:-) rewelacyjne są te stworki wykonane przez Twoich uczniów, widać kreatywność i zdolności plastyczne. A teraz troszkę o tym co jest dla nas matek najważniejsze..zdrowie naszych dzieci. Bardzo Ci współczuję tych emocji, które teraz zawładnęły Waszym życiem, niepokój, niewiedza, bezradność są obezwładniające i całkowicie paraliżują nasze życie. Jest jednak nadzieja i wiara i ja ją mam , Ty też musisz mieć, że będzie dobrze, córka na 1000000% wyzdrowieje. Czasami po prostu potrzeba większej ilości badań i dłuższej obserwacji, aby postawić diagnozę. Za chwilę oświeci lekarzy, podadzą trafione leki i Ola będzie nabierać sił i wracać do zdrowia. Zobaczysz:-)))) Czekam na kolejnego maila, gdzie przekażesz nam pozytywne newsy

    OdpowiedzUsuń
  13. Dużo pozytywnych myśli Ci życzę Gosieńko...myślami jestem z Wami i bardzo mocno trzymam kciuki .
    Warzywka są rewelacyjne.

    OdpowiedzUsuń
  14. W takich chwilach najgorsza jest nasza bezradność, człowiek chciał by pomóc, coś zrobić, żeby zaradzić, ale co ? I pozostaje często tylko czekać i być dobrej myśli. Dołączamy się do życzeń zdrowia dla twojej córeczki całą rodzinką.

    OdpowiedzUsuń
  15. Na pewno szybko się wszystko wyjaśni i będzie dobrze!
    Ściskam!
    Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  16. Gosiu Kochana trzymaj się dzielnie! Mam nadzieję, że wszystko szybko się wyjaśni, podadzą odpowiednie leki i Wasza czwóreczka znowu zasiądzie razem w domu. Synek mojej koleżanki też był osłabiony, tez miał wysoką gorączkę i złe wyniki krwi i moczu i wykryrto u niego sepsę, dostał też zapalenia płuc i był taki biedniutki jak Ola ale pomimo tak strasznej choroby wszystko właśnie kończy się dobrze. I Wam życzę tego samego, nawet jeśli to jakaś poważniejsza sprawa to wierzę, że Ola szybciutko wyzdrowieje.

    Stworki warzywne są urocze, pierwszy raz takie widzę i jestem szczerze zachwycona.

    Zazdroszczę kondycji, dla mnie tyle kilometrów do przebiegnięcia to jest coś nie do pomyślenia.

    Trzymajcie się cieplutko i w dobrych nastrojach mimo wszystko. Ucałuj Olkę ode mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dużo zdrowia dla Córki! Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Trzymam kciuki.
    Piękny las - wrzosy, muchomorki, niesamowite klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  18. Trzymam kciuki, żeby już wkrótce wszystko było ok i Twoja corka szybko wrócila do zdrowia. Jesteś bardzo dzielna !

    OdpowiedzUsuń
  19. Gosiu, jeśli chodzi o Olę to co mogę powiedzieć? Bardzo, bardzo trzymam kciuki, ale tak naprawdę tylko Ty jesteś dla niej najważniejsza :-) Jesteś silna i dacie radę na pewno !
    Twoje przedszkolne stworki genialne, będę robić podobne z moimi siostrzeńcami !
    A wrzosy w lesie... nie da się opisać... Biegnij Gosiu, biegnij - swoim własnym tempem i pęknij, bo inaczej chyba się nie da.
    A wiesz, że miałam ochotę napisać na maila? Zapytać co się dzieje?
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Niech Oleńka się trzyma. Moja malutka bratanica (8 miesięcy) też ostatnio wylądowała w szpitalu z powodu układu moczowego. Za miesiąc czeka ją kontrast - takie maleństwo! A takie objawy jak Twoja Ola miała moja mama 3,5 roku temu, akurat wtedy gdy ja na porodówce wylądowałam. I też nefrologiem się skończyło - jakieś takie z niej dziwadło, że aż chciał ją studentom na Akademii Medycznej pokazywać, bo coś tam zawinięte ma... Wysyłam pozytywną moc do... lekarzy, by ich szybko natchnęło co jest grane.

    OdpowiedzUsuń
  21. dużo zdrówka dla córci!
    bardzo fajne zdjęcia w jesiennym klimacie, a muchomorki pierwsza klasa, choć nie jadalne, to są najpiękniejsze! pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  22. Piękne masz miejsca na spacery ... mmmm te wrzosy :)

    Ale te stworki śmieszne hihi

    Pozdrawiam
    Violetta ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Mocno trzymam kciuki za Olę - nie wyobrażam sobie, żeby nie wyzdrowiała! (To moje sekretne zaklęcie na problemy małe i duże;), taki magiczny przycisk, który działa) Już nie jest sekretne, ale co tam, byle Twoja córka wyzdrowiała. A z innej beczki - muchomorki na zdjęciach łyżkami bym jadła!

    OdpowiedzUsuń
  24. śliczne zdjęcia:)
    również trzymam kciuki!
    zapraszam do siebie w wolnej chwili:)
    http://mesmerize87.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, cieszę się, że jesteś i... zapraszam ponownie:-)