Obserwatorzy

sobota, 12 stycznia 2013

Polędwiczka na słodko i prezent od cioci:-)



          Móc zaglądać do Was, podziwiać wszystkie wspaniałości, i te domowe czyli wnętrzarskie, i te kulinarne, i te robótkowe, i wszystkie inne, to najpiękniejsza przygoda, jaka mi się zdarza co dzień! Fantastyczne jest to, że jest miejsce, gdzie mogę zobaczyć, co dziś ugotowała wirtualna koleżanka ze Szwecji, jak zmieniła kuchnię czy salon koleżanka znad morza, oczywiście naszego pięknego Bałtyku, no i wreszcie, co stworzyła swoimi zdolnymi rękoma koleżanka, np. z Wrocławia czy jakiegokolwiek innego miejsca na świecie. Czytam, oglądam, podziwiam, zachwycam się, dziwię, wzruszam, czasem do łez, nawet się nieraz uśmieję do łez. A to wszystko dzięki blogom, technice, internetowi i temu, że jesteście. Każda u siebie, a jednak i u mnie:-) Niesamowita przyjemność i zaszczyt. Otwieram laptopa i wiem, że to będzie uczta dla oczu i duszy, podróż po różnych światach, każdej z Was. To piękne i za to dziękuję, zarówno Wam, jak i geniuszowi, który wymyślił internet. Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!!

Po tygodniu pracy każdemu należy się odrobina przyjemności. Marzył mi się śnieg od długiego czasu, bo w głowie była jedna myśl, a mianowicie pobiegać na nartach. Tras na narty biegowe w moich stronach setki, warunki fantastyczne, tylko ciągle jesień była. I jak wreszcie moje modły zostały wysłuchane i na weekend spadł cudny, świeży śnieg, okazało się, że mój mąż ma dziś służbę, a jutro Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i  też tam coś będzie pomagał. Wrrr.... chyba zabiorę psa na narty. Nie będę jednak marudzić, wściekać się na rzeczy niezależne ode mnie, tylko się pomodlę, aby ten śnieg poleżał do następnego weekendu:-)





             A u mnie dziś pyszność - polędwiczka wieprzowa na słodko. Nie jem mięsa od urodzenia, nikt nie wie dlaczego, nawet ja sama nie wiem. Nie jem mięsa i już. I nie jest to jakiś manifest, nie jest to wegetarianizm czy inne wege. Cała moja rodzina to mięsożercy. A jednak, mięso dla mnie nie istniało odkąd pamiętam. 
Niestety zamążpójście coś zmieniło. Zaczęłam skubać mięsko, co chudsze kawałeczki. Teraz jem raz na ruski rok, a to jakąś pierś z kurczaka, a to jakąś szynkę, no i polędwiczkę jem. I tyle. Nic innego nie jestem w stanie chyba zjeść. Nigdy mi mięso nie smamowało, mogło dla mnie nie istnieć. Przygotowuję każde mięso, dla męża, dla dzieci, dla gości, ale sama nie jem praktycznie żadnego mięsa, poza wyżej wymienionymi. Kocham za to warzywa, owoce, różne ziarna, orzechy itp., kluchy, kasze itd. Uwielbiam ryby i dla nich jestem w stanie się pokroić;-) 
Pamiętam, że zawsze byłam wyśmiewana i przeszłam wiele przykrych chwil. Wszystko dlatego, że nie jadłam mięsa. Takie dziwne czasy były. Teraz to normalne. Zawsze byłam zdrowa, miałam doskonałe wyniki badań. Baaa, nawet krew oddaję:-) 
Ale ja nie o tym miałam pisać. Chciałam napisać, że polędwiczka jest okay;-) Bardzo ją lubię, za delikatność i smak. Najbardziej właśnie na słodko. Jest to tak proste w przygotowaniu i takie pyszne, że można ją zjeść samą, bez dodatków. Lubicie mięso na słodko?
Jest oczywiście i trochę pikantności, bo mięso po umyciu i osuszeniu, a następnie pokrojeniu w niegrube medaliony, oprószam solą i pieprzem ziołowym oraz czarnym. Delikatnie obsmażam z obu stron, wrzucam cebulę pokrojoną w piórka. Po kilku minutach dorzucam do polędwiczki coś słodkiego i duszę pod przykryciem chwilę. Wrzucam to, co lubię albo akurat mam. Może być żurawina (pycha), rodzynki, suszone morele. Ja dodałam dziś trochę rodzynek i sporo moreli. Wyszło doskonale.


Chciałam zjeść mięcho samo, ale mam prawdziwy arsenał różnego rodzaju makaronów, więc ugotowałam dziś takie oto świdry wielkie. Pyszny włoski makaron. 




Mama byłaby ze mnie dumna. Zjadłam mięso. Zaraz do niej zadzwonię:-)


No dobra koniec chwalenia siebie. Najwyższy czas pochwalić kogoś innego. Ciociu Stasiu, chwalę Cię mocno i ściskam serdecznie. Wycałowałam ciocię za ten podarunek, bo jak odwinęłam papierek opakowania, to moje oczka wyszły z oczodołów. Pewnie ciocia zauważyła to moją rekację, bo sie uśmiechnęła. Ta kobieta zawsze trafi z prezentem. Nie wiem, jak ona to robi. Kochana ciocia Stasia:-) Mam teraz piękne lampioniki, o jakich marzyłam. Nigdy nikomu nie mówiłam o tym, więc i ciocia nie wiedziała. To był jej strzał w dziesiątkę:-) 

Lampioniki są śliczne, szkło i metal. Pięknie to szkło odrpane. Jak oni to robią? Wiecie?
Ja nie wiem, ale efekt po zapaleniu świeczuszki jest niesamowity. Widziałam nieraz takie cudeńka w sklepach lub na jakiś blogach, w gazetach, ale wreszcie mam własne. Cieszą i pięknie wyglądają. 



 W komplecie była taka podstawka, któa na dnie ma lustro. Piękny metalowy "balkonik" dookoła też fajnie wygląda. Samą tackę można wykorzystać na kilka sposobów. Można w niej zapalić same tealighty w ilości, np. sześciu sztuk, a wówczas ażurowy balkonik zrobi piękny taniec światła i cieni na ścianach pokoju.




Dziewczyny, życzę Wam miłego weekendu. Właściwie miłej niedzieli, bo sobota dobiega końca. Jutro WOŚP z Jurkiem Owsiakiem. Niesamowite święto radości, imprez, muzyki i liczenia pieniążków. Oby nazbierano rekordowo dużą kwotę. Moje dzieci korzystały ze sprzętu zakupionego z takich pieniędzy WOŚP i jestem wdzięczna za to. Jutro też pojadę na legnicki rynek. Tym bardziej, że oprócz imprez związanych z Wielką Orkiestrą, będzie targ staroci, jak w co drugą niedzielę każdego miesiąca. Może dla siebie też coś wyszperam.

Całuję, ściskam i ślę dobre myśli do każdej z Was :-)




11 komentarzy:

  1. Taką ciocię mieć to skarb. jestem zdumiona tym, że ciocia może mieć tak wysminity gust. prezent jest śliczny i wierzę, że usmiech długo nie schodził z Twojej twrzy, a może nadal nie schodzi?
    co do mięsa to ja też jestem wybredna. wszystko musi byc chudziutkie i najlepiej żeby to była pierś z kurczaka albo inne mięsko z warzywami ale chude!!! jednak nie nigdy nie mialam tak, że mięsożerna nie byłam. Zawsze cos tam podjadałam. Natomiast słodkości w kuchni z rzadka toleruję. Ostatnio zrobiłam śledzie w sosie słodko-kwaśnym i niestety po raz kolejny przekonałam się, że polączenie pikantnego ze słodkim to nie dla mnie. Ale przyznaje, że Twoja cielęcinka z tym kakaronem wygląda przepysznie. ja jestem mączna dziewczyna, makarony i kluchy, pierogi to moje ulubione jedzonko a w szczególności makaron z sosem meksykańskim i kiełbasa lub pierścią, mniam mniam mniam.
    Internet? komorka? Jak dla mnie uzależnienie. Lubię być na bieżąco i nie wyobrażam sobie życia bez tych dwóch rzeczy. Tak więc pokłony wdzięczności składam razem z Tobą.
    Kolejny post w tak krótkim czase może oznaczac, że wróciłas na dłużej i bardzo się z tego cieszę.
    Gosiu życze Ci udanych łowów na jutrzejszych starociach i żebys w końcu mogła sie wybrać na narty. Ściskam Cię mocno, papa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehh, szkoda gadać...na dłużej to ja wracam co dzień...ten brak czasu. W pracy istny młyn. Ledwo skończyłam pisac scenariusz na dzień babci i dziadka, muszę się zabrać za imprezę karnawałową i to tak na CITO;-) W środę impreza! Już nie wspomnę o codziennych obowiązkach. Szukam chętnej osoby do złożenia dwóch ton prania i rozniesienia tego po całym do domu;-)
      Ps. Jak coś jutro złowię, to pokażę tutaj:-) Tymczasem ściskam mocno, że aż oczy wyjdą. I żeby było jasne, Tobie wyjdą, a nie mnie;-)

      Usuń
  2. Mój oragnizm co jakiś czas przesyca się mięsem i przestaję je jadać. Nawet kiedyś i ryb nie jadłam. I nie przeszkadzała mi letnia pora roku kiedy zewsząd pachniały grille. Nie oparłam się smakowi hotdogów z IKEA i tak wróciłam do jedzenia mięska.
    Lampiony są boskie. Świetną masz ciocię, prawdziwy skarb. Pozdrawiam Cię gorąco. pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, coś w tych hotdogach z IKEI jest, bo mój mąż kupuje chyba z osiem i zajada. Dopiero potem godzi się na "krótki" spacer po alejkach IKEA;-) Również Cię pozdrawiam:-) Kiedyś się umówimy na zakupy do IKEI, jak nam ją już wybudują taką wielką. Słyszałaś, że na maj ma być gotowa?

      Usuń
  3. Miło Cię czytać:)Dostałaś tak piękne świeczniki,ze aż sie usmiechnęłam:)Cudne.Mam jeden podobny i nie mogę się napatrzeć jak się w nim światło pięknie odbija.Mięsko bardzo chętnie podobnie uduszę,lubię urozmaicenie!Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj zrobiłaś mi smaka na to mięsko ,mimo że za mięsem nie przepadam. Lampioniki cudowne idealnie pasują do twojego królestwa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj wprosiła bym się na obiad, no i świecznikami też jestem zainteresowana, może twoja ciocia by mnie adoptowała ?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justynko, zapytam ciocie o adopcję, ale musisz się liczyć z przeprowadzką do Drezna lub Lwówka Śląskiego;-)

      Usuń
  6. ale smaczka mi narobiłaś tymi pysznościami:) bardzo ładne lampioniki:) zapraszam na konkurs:) buziaki

    OdpowiedzUsuń
  7. Już sobie wyobrażam grę światła w tych świecznikach - piękne i bardzo nastrojowe :) Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
  8. Pysznie u Ciebie:), ściskam w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, cieszę się, że jesteś i... zapraszam ponownie:-)