Dziewczyny moje kochane, chcę podziękować za dobre słowo, wsparcie i ciepełko, jakie od Was otrzymuję. Fajnie, że jesteście, bo potrzebuję Was bardziej niż jestem w stanie sobie uświadomić. Piszę, bo spotkało mnie coś fajnego, wyjątkowego i pięknego. Była to swego rodzaju terapia psychologiczna. W tym miejscu dziękuję Ani, mojej niesamowitej kuzynce z Trójmiasta, która odwiedziła nas podczas urlopu i wyciągnęła w góry. Jest dla mnie, jak młodsza siostra. Ale od początku...
Urodziłam się w Beskidzie Wysokim, kochałam te góry miłością niewyobrażalnie wielką i wierną, bo to zawsze były, są i będą MOJE góry. Tatry uwielbiam ze względu na to, że są jedynym pasmem górskim w Polsce o charakterze alpejskim. Potem z okna mieszkania widziałam Beskid Niski, który pokochałam równie mocno. Jednak po wielu latach los rzucił mnie w ramiona mężczyzny, który mieszkał w mieście, z którego w góry jest dosłownie rzut beretem. Jako, że wyszłam za mąż za tego spryciarza, wiedziałam, że będę mieszkać blisko gór. Zupełnie innych gór. Obraziłam się jednak na te góry, bo były niskie, obce i nieznane, choć to moja wina, bo sama nie chciałam ich poznać. Śmiałam się, że to nie góry, a pagórki. Kpiłam sobie z nich. Mimo, że wiedziałam, jak wielką krzywdę robię sama sobie i obrażam Pana Boga, który jest twórcą wszystkiego, co nas otacza. Zawzięłam się, zła na to, że teraz mieszkam 350 km od swoich rodzinnych stron.
Dzięki mojej kuzynce, która przyjechała do mnie i wyciągnęła na Śnieżkę, wiem, jak bardzo byłam uparta i zawzięta.
I tak oto przeprosiłam góry. Ja - Góralka klękam na kolana, biję się w pierś i chylę czoła Karkonoszom. A tak naprawdę całym Sudetom. Znów przypomniałam sobie, czym są dla mnie góry, co się czuje w górach i jaką mają moc. Uzdrawiają ciało i duszę, leczą ze wszystkiego złego. Zwłaszcza teraz jest mi to bardzo potrzebne do życia.
Dziś krótka relacja ze Śnieżki, a za kilka dni, jak tylko wrócę z Wysokiej Kopy w Górach Izerskich, pokażę następną dawkę mojego leku na wszystko.
Podziękowałam Ani za to, że mogłyśmy wejść na Śnieżkę wspólnie. Była nas tam ósemka. Moja i Ani rodzina. I jestem pewna, że nie jeden szczyt przed nami.Aniu, siostrzyczko jeszcze raz dziękuję:-) Nie wiem, czy to przeczytasz, choć i tak wszystko wiesz.
W zeszłym roku cała moja wesoła czwórka stała się kandydatami do Zdobywcy Korony Gór Polski. To 28 najwyższych szczytów wszystkich pasm górskich w Polsce. Przed nami jeszcze 27 szczytów. Jeden już zdobyty. Jutro jedziemy zdobywać kolejny. Moje córeczki złapały bakcyla:-) Przez rok kompletowaliśmy sprzęt i jesteśmy gotowi zdobywać polskie góry. Na niektóre szczyty wejdę po raz kolejny, ale warto, bo nie wchodzimy po to, aby tylko zaliczyć. Nie to chciałam zaszczepić u swoich dzieci, a ponad wszystko miłość i szacunek do gór oraz siłę, jaką mają i dają człowiekowi. Mam nadzieję, że mi się uda. Wszak w połowie płynie w nich góralska krew. Jestem dumna z tego, że moi rodzice są góralami, że i ja urodziłam się w górach.
Zdjęcia poniżej to maleńka namiastka tego, co można zobaczyć. Wiadomo, że nie da się zdjęciem przekazać tego, co oczy widziały i serce czuło, a i zasypywać całą masą fotek nie chciałam nikogo;-)
Z Martusią - dzielną dziewczynką, która czarnym szlakiem z Kopy na Śnieżkę wspięła się najszybciej z nas wszystkich.
Ten świat, gdyby nie GÓRY,
byłby przeraźliwie ponury.
Bo to w NICH jest ta tajemnica,
co raz strach wzbudza, a raz zachwyca.
GÓRY to przestrzeń, wolność i przyroda,
ptaki, drzewa, lodowata woda,
która w strumieniu przeźroczystym
płynie swym rytmem, rwącym, wieczystym.
To w GÓRACH patrząc w dół ze szczytu,
przestajesz żałować swego bytu.
Męczący świat staje się pod Tobą taki mały,
a widok wokół nieskończenie doskonały.
GÓRY niekiedy też mogą zdradzić,
złą ścieżką w nieznane Cię poprowadzić.
Coś nagle sprawia, że nie zauważasz znaku
i nagle, nieświadomie zbaczasz ze szlaku.
Mimo strachu, czasami chcesz się zgubić w lesie,
gdzie donośny głos Twój, głuche echo niesie.
I zostać w przyrodzie, i na zawsze w ciszy,
razem ze słońcem i wiatrem zaszyć się gdzieś w niszy.
Autor nieznany
Autor nieznany
Widok na Równię pod Śnieżką i Dom Śląski. Już z góry;-) |
Wszędzie mnóstwo wrzośca, który wygląda obłędnie.
Poniżej coś, czego się spodziewałam. Wszak wakacje są... Niesamowita ilość turystów. Nawet to zdjęcie tego nie odda. Gwar i ruch ogromny. Nie pamiętam gór, w których podziwiałam okolice wraz z tyloma ludźmi. Wszyscy jednak zadowoleni, uśmiechnięci. Niemal połowa turystów to Czesi, przesympatyczni zresztą.
Ja na samym szczycie słyszałam tylko siebie. Pamiętam chwilę absolutnej ciszy, łzy w oczach i myśl, że najchętniej nie schodziłabym stąd wcale.
Poniżej widać drogę powrotną od Schroniska - Dom Śląski do Karpacza. To zejście jest oznaczone czerwonym szlakiem. My wybraliśmy trudniejszy nieco szlak - czarny, ale za to krótszy. Moje dziewczyny były dzielne. Zeszły szybko, śpiewająco i z uśmiechem. Buzie się im nie zamykały z wrażenia;-)
No i tyle na dziś. Życzę Wam kochane dużo uśmiechu, słońca i miłego weekendu.
Zapraszam w Nasze piękne góry. Ściskam, całuję i pozdrawiam.
Do zobaczenia na szlaku:-)
jestem pod wrażeniem......pięknie to opisałaś tak z serducha ......:) u mnie było odwrotnie prosto z miasta przybyłam za lubym w góry......nie sa ogromne ale ciesze się ich widokiem codziennie od nowa buziole i duzooo powodzenia w kolejnych podróżach..........
OdpowiedzUsuńMnóstwo dobrej energii płynie z Twojego posta, bardzo się cieszę, żę góry dają Ci taka siłę!!! Gratulacje dla Twoich córeczek za wytrwałość, siłę i odwagę, pozdrowieniasy:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i piękne słowa:))Lubię do Ciebie zaglądać. Pozdrawiam bardzo serdecznie:))))
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia na szlaku ! - aż chce się odpowiedzieć, mimo że w tym roku pewnie nie będzie mnie tam.
OdpowiedzUsuńPiękny opis przygody z górami, a właściwie niezwykłej więzi.
Też kocham góry, zwłaszcza Tatry, bo miłe wspomnienia ...
Karpacz i okolice znam tylko z zimy i wiem ze słyszenia, że latem jest tam całkiem inaczej.Mieszkam nad morzem, a w tym krajobrazie niewiele się zmienia. Latem przybywa tylko ludzi - turystów, niekoniecznie nastawionych na zwiedzanie.
Pozdrawiam ciepło :))
Góralko Ty moja, wzruszyłam się bardzo chociaż z pasma wyżyn pochodzę. Nie mam prawa do takiej miłości ku górom jak Ty ale uwierz mi , gdy w nich jestem ( obojętnie czy Beskid taki czy inny , czy Sudety czy Alpy )to czuję swoją małość i wielkość jednocześnie. Takie odczucia mam , które tylko wprawny poeta potrafiłby oddać w słowach wiec zazwyczaj milknę zaczarowana.Góry oddają nam trochę swojej mocy , mam wrażenie. Po prostu stajemy się silniejsi i twardsi zdobywając je.To oczywiście nie czyni nas ludźmi ze skały. Kochana czerp z nich jak najwięcej.
OdpowiedzUsuńByłam w wieku Twoich córeczek,kiedy zdobyłam Śniezkę.Zawsze lubiłam góry i wielokrotnie przeszłam wiele szlaków.Też mam łzy w oczach gdy widzę ich ogrom i majestat.Miło,że wypoczywacie i ładujecia akumulatory:)Buziaki
OdpowiedzUsuńMoja Droga Siostro!
OdpowiedzUsuńPRZECZYTAŁAM!!!
Kocham Cię jeszcze mocnej... i już tęsknię - za Wami i za górami.
Do zobaczenia. A bloga będę teraz regularnie odwiedzała żeby wiedzieć jakich zmian dokonałaś w domku ;)
BUZIOLE!
Ania
O Ty!!!! Szpieg z krainy flądr;-) No nie pomyślałabym, że znajdziesz czas na czytanie mojego bloga. Miałaś trenować jazdę na rolkach, bo maraton niedługo! Buziaki ogromne dla Ciebie, Adriana i dziewczynek:-)
UsuńTo ty jesteś dziewczyna zawsze otoczona przez góry.Pięknie o nich piszesz i piękne zdjęcia pokazałaś.Ja do gór mam daleko .Ja swoją energię czerpię z morza.Jeżdżę nad morze co roku.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa też jeżdżę co roku nad morze, bo nie wyobrażam sobie wakacji bez naszego pięknego morza. Góry to inna historia i inna miłość. Morze jest inne, ale wyjątkowe, piękne i nasze:-)
UsuńJejku, jakie tłumy... Kocham i uwielbiam Karkonosze ! Szykuję się na 3 dni we wrześniu...! Już się nie mogę doczekać...! Góry to siła, góry to moc...! Góry to niesamowity ładunek energii!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie, pozytywnie naładowana Gosiu!
Gosiu, dziękuję za tak miłą wizytę u mnie:-)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twój poprzedni post i życzę Ci bardzo dużo siły!!
pozdrawiam ciepło!
Piękne słowa, piękne zdjęcia:))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
A co z Zapachem Bazyli::)) ? Piękna wycieczka:) Zapraszam do mnie po wyroznienie:)
OdpowiedzUsuńfajna trasa , znam ją :)
OdpowiedzUsuń