Obserwatorzy

niedziela, 1 lipca 2012

Tarasowe widoki...

 Tak się zastanawiam, kiedy ja znajdę czas, żeby wszystkie zioła wysadzić wreszcie do gruntu...Aaaa..przypomniałam sobie, że czas to ja znajdę, zaraz po tym, jak mój mąż znajdzie chwilkę, żeby mi mój wymarzony zielnik zbić z tych desek, które mu na taras zawlekłam;-) Coś czuję, że to potrwa. Póki co, cieszę się ziołami w kuchni. Rosną, jak wściekłe w ośmiu doniczkach. Jednak zdecydowanie miały by lepiej w ogrodzie.


Wczoraj zdążyłam tylko przesadzić moje szczepki pelargonii, które miały zdecydowanie za ciasno w rozsadniku. Na razie kwitną dwie na różowo i czekam, aż się rozrosną. Reszta to póki co, niespodzianka, bo szczepki były uszczykiwane to tu, to tam;-) Bladego pojęcia nie mam, jakiego będą koloru te moje "dzieci":-) 


           Moja ukochana, młodziutka lawenda. Jeszcze gdzieniegdzie kwitnie, ale lada dzień pościnam ją troszkę i powinna raz jeszcze na koniec lata zakwitnąć. Muszę się przyznać, że jestem od niej uzależniona. Mogłabym bowiem siedzieć z nosem w tym małym krzaczku 24 godziny na dobę.
           Zaś suszony kwiat lawendy, który wisi w mojej sypialni w woreczku bawełnianym, pachnie tak obłędnie, że chwila, kiedy kładę się spać jest moją ulubioną. Kładę się do łóżka, pocieram woreczek w dłoni, przy czym uwalnia się zapach najcudowniejszy z najpiękniejszych (oczywiście dla mojego nosa) ;-) Nie muszę chyba dodawać, że jestem w raju;-)



 Białe róże...uwielbiam je za to, że są różami i że są białe. Wiecie przecież, ze kocham białe kwiaty.


Nagietek to mała roślinka, która mnie rozczula. Gdzie się sypnie nasionami, tam rośnie, kwitnie całe lato, jesień, a jak spadł w zeszłym roku śnieg i przykrył żółte i pomarańczowe płatki nagietka, zlitowałam się i wyrwałam biedaka. Choć przyznam, że wyglądało to osobliwie i bardzo ładnie. Śnieg na żółtym tle;-) Zawsze zbieram sobie nasiona nagietka, kiedy już przekwitnie. Najczęściej mam sporą torebkę nasion. Na wiosnę rozrzucam tu i tam. Przypominają mi małe słoneczka. Jest sporo odmian nagietka. W przyszłym roku zakupię chyba różne odmiany i wysieję, gdzie zechcę. 



  Ktoś mnie pytał ostatnio o moje ulubione miejsce w ogrodzie. Tadaaam....Przedstawiam mój ulubiony stół. Przeżył chyba obie wojny światowe, żeby trafić do mojego ogródka. Ależ on jest mi potrzebny! Tu sobie przesadzam, grzebię w ziemi, podlewam sadzonki. Z tyłu mam miejsce na ziemię i potrzebne sprzęty. Tak kiedyś spędziłam przy nim ze 3 godziny. Mój mąż w pewnej chwili zapytał czy nie chcę fotela tu sobie postawić. Hmmm...nie głupi pomysł. Chociaż lepiej jakieś wysokie krzesło, bo gdybym się na fotelu rozsiadła, to raczej książki bym czytała, a nie w ziemi grzebała;-) Najlepiej na stojąco. Człowiek wtedy ma dostęp do wszystkiego. Teraz mój stół roboczy jest "ogarnięty", jednak wczesną wiosną dzieją się tu sceny iście z programu "Maja w ogrodzie". A to tylko ja - Gosia.



         W tym roku zrobiłam eksperyment. marzyły mi się grządki wyniesione, takie właśnie w skrzyniach. Postanowiłam najpierw się oczytać, a potem przystąpiłam do pracy. W Anglii takie ogródki to norma, w krajach skandynawskich również. Oczywiście bez pomocy męża nie dałabym rady. Cierpliwie pomagał mi zbijać te skrzynie. Nawiózł świeżej ziemi. Kochany mąż:-). Widział moją radość ogromną:-) No tak, ale to było w marcu. Teraz mamy lipiec.
         Wiecie co, to najlepszy eksperyment, jakiego się podjęłam. Praca przy warzywach w takim ogródku to śmieszne minimum. Wreszcie nie muszę co tydzień z jęzorem na wierzchu plewić godzinami i dniami. Idę sobie raz w miesiącu wyrwać kilkanaście chwastów i po robocie. Podleję czasem. To, co już zjedzone, dosiewam sobie stopniowo. Teraz dosiałam znów rzodkiewkę, fasolkę szparagową, szpinak. Tam, gdzie puste kwatery za jakiś czas coś wyjdzie (mam nadzieję). Moja druga połowa (mąż) już zapowiedział, że w przyszłym roku będzie dwa razy więcej takich skrzyń, bo widzi, że moja praca w tym małym ogródku to czysta przyjemność. Jest mały, bo nie wiedziałam czy plony będą zadowalające. Cieszę się przeogromnie, że za rok będzie większy. Cztery skrzynie to za mało. Chcę również za rok ogrodzić go małym płotkiem, dróżki między skrzyniami wysypać żwirem.


Już wcinamy nieśmiało marchewkę Lenkę. Moja córcia młodsza uwielbia chrupać taką małą słodką marcheweczkę. Ja sama jako mała dziewczynka podkradałam cioci z ogródka takie marchewki, wyrywałam po kryjomu, bo ciocia krzyczała, że są za małe jeszcze. Ale ja nie mogłam się oprzeć, bo były takie delikatne, słodkie i soczyste;-) Panie Boże, wybacz, i mnie, i cioci Irence...


Fasolka szparagowa, która ma śliczne białe kwiaty

Kwiaty cukinii
 Cukinia mnie zawsze zachwyca tym, że rośnie dosłownie w oczach z dnia na dzień, ma piękne duże kwiaty i ogromne kujące łodygi oraz liście. Jak otworzą się kwiaty cukinii to pstryknę zdjęcie, bo to coś pięknego.


Czerwone buraczki kocham w każdej postaci, więc nie mogło ich zabraknąć w moim ogródku.


No i król ogrodowy...ogórek zielony:-) Już widać maleńkiego królewicza;-)



 Rumianek pospolity. Zanim na naszej działce budowlanej stanął dom, pole było obsadzane rumiankiem. Dziadek co roku zbierał rumianek i zawoził do skupu. Pewnie piłam rumiankową herbatę między innymi dzięki niemu;-)  Traktował wszystko, co robił z wielkim szacunkiem i namaszczeniem.  Widok pola całego w trzech kolorach to niezapomniane przeżycie. Zapach również. Ja uwielbiam te małe żółte łebki otoczone białymi wąskimi płatkami. Do dziś spotykam w wielu miejscach naszej działki pozostałości po plantacji rumiankowej dziadka. Uśmiecham się do tych małych słoneczek, a one uśmiechają się do mnie. Pewnie jeszcze długo będą się u nas wysiewały.



To by było na tyle moich ogródkowych widoków z tarasu. Dziś jest tak gorąco, że tylko taras i wielki parasol ratują sytuację. Woda z cytryną, książka...taka leniwa niedziela:-) Życzę Wam wszystkim uśmiechu na cały tydzień, dużo słońca i fajnych ludzi na swojej drodze. Buziaki i uściski dziewczyny!



18 komentarzy:

  1. Uwielbiam pelargonie, ale mam kupowane, brak mi cierpliwości do szczepek. Źiółka, nagieteki i różyczki też królują w moim ogrodzie,niestety rumianku nigdy nie próbowałam, ALE TEN STÓŁ ! Jest super, zazdrođzcye, marze o takim, no i waryzwnik pierwsya klasa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zachwycona Twoim warzywnikiem - też chcę taki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny masz ogródek, same smakowitości i tyle czerpiesz z tego radości.

    OdpowiedzUsuń
  4. chętnie bym Gosiu pochodziła po takim ogródeczku i posłuchała jak opowiadasz;-)))))piekne zdjęcia szczególnie te z doniczkami pelargoni.POZDRAWIAM CIĘ SERDECZNIE!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Baaardzo się cieszę,że odwiedziłaś mnie po tak długiej przerwie!
    Obie kochamy lawendę,jej zapach i piękne kwiaty!I w ogrodzie i w domowych dekoracjach wygląda niesamowicie.Pracowita z Ciebie osóbka,grządki masz świetne,ale wiem,że samo się nie zrobi.Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie a te pelargonie też mi się marzy samodzielnie "urodzić" :) Pozdrawiam początkująca blogerka:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopinguj męża do zrobienia z desek zielnika, bo zdecydowanie lepiej będzie ziołom w ogrodzie. Lawendę też uwielbiam, ale woreczka z nią, nie mam w sypialni :-(. Nagietek nie wysiewam, same się wysiewają i pozwalam im rosnąć gdzie chcą. Warzywa własne, do dobry pomysł. Ja niestety nie mam, oprócz groszku.Nie mam na nie miejsca :-(. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Gosiu, cieszę się, że praca w ogrodzie sprawia Ci tyle radości i daje takie piękne efekty. Marze o swoich ziołach w domu, niestety nie posiadam ani balkonu ani tym bardziej ogródka. Ale obiecuję, że coś wymyślę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zachwycił mnie ten warzywniak :). W moim ogrodzie już miejsca brak :( ale w donicach co rok pomidory lub szpinak . Ale te skrzynie... może i ja coś wymyślę :) Pozdrawiam Cię Gosiu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Domyśliłam się ,że zapach lawendy to Twój ulubiony. U mnie też zaczyna kwitnąć i wiem ,że za chwilę pora na pierwszy zbiór ale zawsze mi szkoda , bo tak pięknie wyglądają na krzaczkach i wabią motyle. Warzywnik pięknie się rozrósł. Twój mąż zaskarbił sobie moją sympatię za to ,że tak fajnie Ci pomaga. Koniecznie musi Ci dorobić tę skrzynię na zioła. Fajnie też jak pachną na parapecie ale faktycznie lepiej byłoby im na zewnątrz. Stół pierwsza klasa. Z tymi starymi donicami wygląda jak z wypasionego ogrodniczego czasopisma.Miłego lata

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękny ogródek, miło popatrzeć:))))

    OdpowiedzUsuń
  12. No no ale warsztat pracy naprawdę solidny, jakie piękne stare drewno.... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Gosiu , stół roboczy jest superaśny ! A podwyższone grządki uwielbiam , dużo mniej pracy , oszczędność wody i większe plony z mniejszej powierzchni :) Twój M. spisał się doskonale :) Ty również bo warzywa na grządkach wyglądają bardzo apetycznie , aż by się na szaber chciało do Ciebie wpaść ;)
    No i rabata z lawendą ...świetnie to wymyśliłaś ! lawenda pięknie wygląda pomiędzy kawałkami drewna, genialny pomysł !
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję dziewczyny:-) Aż się chce wyjść do takiego ogródka:-) Mam nadzieję, że plany na przyszły rok wypalą. Wówczas też pokażę, co zdziałałam:-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Gosiu,

    Fantastyczny ogródek. Ale wiesz, moje serce skradł ten stół... tyle miejsca na doniczki, blat, na którym same czary: sadzenie, przesadzanie, pielęgnowanie roślinek. Fajny jest:-)
    Pozdrawiam,
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  16. Rumianek mnie zachwycił

    OdpowiedzUsuń
  17. Fantastyczne,klimatyczne zdjęcia.Piekny ogródek,no i stół-marzenie. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, cieszę się, że jesteś i... zapraszam ponownie:-)